Do szpitala zamiast do więzienia

Nowe przepisy niderlandzkiego prawodawstwa wzbudziły niemałe zamieszanie wśród personelów szpitali psychiatrycznych. Paragrafy znowelizowanych ustaw mówią bowiem iż sprawcy przestępstw trafią do zwykłych placówek opieki psychiatrycznej, a nie np. do jednostek więziennych czy ośrodków TBS.

Holenderskie Stowarzyszenie Psychiatrów (NVvP) zszokował taki pomysł. Wskazują bowiem, iż zwykłe szpitale psychiatryczne nie są w żaden sposób ani przygotowane, ani wyposażone w sprzęt i zaplecze niezbędne do leczenia takiej grupy pacjentów. Działania tego typu mogą bowiem nieść za sobą niebezpieczeństwo wystąpienia kryzysowych sytuacji. Wśród nich tych związanych z przemocą lub np. próbami ucieczki ze słabo strzeżonej przychodni.

 

Nowe prawo - szpital więzieniem?

Co ciekawe przepisy, na temat których tyle wątpliwości ma NVvP, nie wchodzą w życie w najbliższych dniach. One działają od stycznia tego roku. Od prawie ośmiu miesięcy sędziowie mogą wysyłać sprawców przestępstw do zwykłych przychodni, jeśli ci mają zaburzenia psychicznie. Wszystko to odbywa się na podstawie ustawy o obowiązkowej opiece psychiatrycznej. Sęk w tym, iż sędziowie do tej pory nie korzystali z tej możliwości. Kierowali chorych jak wcześniej np. do Pieter Baan Center. Tam ma miejsce tak zwana „sądowa opieka psychiatryczna” i zwyczajowo badani są przestępcy, u których podejrzewa się zaburzenia psychiczne. W każdej jednak chwili, na skutek niewydolności tego ośrodka, pacjenci mogą trafić na jeden z wielu innych oddziałów psychiatrii w kraju.

 

Inne cele

Oprócz niepokoju zwykłych ludzi, związanego z przemocą i ucieczką, swoje zastrzeżenia mają sami psychologowie i psychiatrzy. Lekarze wskazują bowiem na to, iż wielu sędziów może nie rozumieć rozbieżności między psychiatrią sądową a kliniczną. Psycholodzy „cywilni” specjalizują się np. w leczeniu schizofrenii. Nie znają się jednak na działaniach mających zapewnić pełną i efektywną resocjalizację pacjenta. W takiej zaś sytuacji osadzenie skazanego w zakładzie opieki medycznej, w którym kadra nie będzie w stanie odpowiednio mu pomóc, mija się niejako z celem. W skrajnych sytuacjach może zaś przynieść więcej szkody niż pożytku. Może się bowiem okazać, iż lata izolacji w zakładzie, w momencie popełnienia czynu recydywy, okazały się latami straconymi.