Dezinformacja w walce z wirusem – problem maseczek

OMT chce, by w Holandii noszono maseczki na ulicach

Co podczas walki może przynieść skutki bardziej dotkliwe niż działania przeciwnika? Dezinformacja i chaos we własnych szeregach. Ten podczas wojny z koronawirusem w Holandii zafundował mieszkańcom Królestwa Niderlandów Jaap van Dissel - Dyrektor Centrum Kontroli Chorób Zakaźnych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego i Środowiska (RIVM). Wszystko odnośnie maseczek.

Apel premiera

Zaledwie parę dni temu premier, stojąc przed posłami, zaapelował do narodu, by ten założył maseczki w miejscach publicznych. Mark Rutte prosił, by ludzie korzystali z nich będąc na stacjach benzynowych, muzeach, dworcach, czy gdy idą zająć stolik w kawiarni. Premier przyznał również, iż brak maseczek nie będzie w żaden sposób karany. (Nie licząc możliwości odmówienia wejścia takiej osobie do supermarketu). Niemniej jednak dla dobra ogółu obywatele powinni skorzystać z tej formy ochrony bezpośredniej. Apel ten był jasny, stanowczy i klarowny. Wielu Holendrów posłuchało słów polityka.

 

Votum separatum

Okazuje się jednak, iż niespełna 48 godzin później pojawił się kolejny głos. Tym razem w kwestii maseczek postanowił się wypowiedzieć Jaap van Dissel, naczelny epidemiolog Holandii z ramienia RIVM. Ekspert przyznał w mediach, iż pomimo słów premiera nadal podtrzymuje swoje wcześniejsze stanowisko. To było nad wyraz jasne. Dissel wskazywał, iż maseczki niemedyczne nie są w żadnej mierze potrzebne Holendrom, a w pewnych określonych warunkach mogą przynieść więcej szkody niż pożytku.

Van Dissel uważa, iż apel premiera to decyzja czysto polityczna, niemająca nic wspólnego z obecną sytuacją w kraju. Epidemiolog wskazuje bowiem, iż nie ma potwierdzonych informacji, iż zapobiegają one infekcjom, gdy nosi się je w pomieszczeniu, gdzie występuje COVID-19. Ludzie zaś zwiedzeni fałszywym poczuciem bezpieczeństwa mogą przestać zachowywać dystans społeczny, co w rezultacie może przynieść tragiczne skutki. Lekarz wskazuje lojalnie jednak, iż w innych sytuacjach, np. na otwartym powietrzu mogą wnosić wartość dodaną. W komunikacji publicznej są one zaś wręcz obowiązkowe.

 

Pomieszanie z poplątaniem odnośnie maseczek

W efekcie przeciętny Holender doznaje dysonansu poznawczego. Z jednej strony władza prosi go, by założył maseczkę praktycznie obojętnie gdzie pójdzie. Z drugiej zaś epidemiolog, kierujący zespołem do zwalczania koronwairusa w Holandii wskazuje, iż jest ona bezużyteczna. Kogo więc słuchać i komu przyznać rację?

Zdaniem naszej redakcji warto maseczkę założyć i nie zapominać o zachowaniu dystansu społecznego. Wtedy bowiem nie stracimy, a możemy tylko zyskać. Tym bardziej, iż analizując wcześniejsze wypowiedzi Van Dissel’a możemy dowiedzieć się, iż jest on za tym, by maski stosować tam, gdzie nie ma możliwości zachowania bezpiecznego dystansu.