Desperacka próba ucieczki w Arnhem

Polski kierowca złapany podczas masowej policyjnej kontroli

Złodziej z Arnhem miał wyraźnie pecha. Przestępca został złapany na gorącym uczynku podczas próby włamania. Zatrzymany trafił do radiowozu i ruszył w drogę na policyjny dołek. Na komendę jednak nie dotarł. Postanowił zaryzykować i spróbować uciec. Działania te nie poszły jednak nie do końca po myśli rabusia.

Ucieczka

Złodziej nie stawiał oporu podczas aresztowania. Wiedział, że przegrał. Dał się załadować do policyjnej furgonetki, która miała go przewieźć na posterunek, gdzie miał trafić na przysłowiowy dołek. Jego przyszłość nie malowała się więc w jasnych barwach. Podczas tej podróży, około godziny 20:30 na Amsterdamseweg w Arnhem, wpadł jednak na pomysł jak odwrócić swój los. Trzeba było uciec. Tylko jak? Przecież na komendę uda się w asyście mundurowych.

 

Szalony plan

Gapiąc się w okno, wpadł na genialny pomysł, który natychmiast postanowił wprowadzić w życie. Kilka sekund później był wolny, przynajmniej w teorii. W praktyce potrzebował już nie tylko policji, ale i pomocy pogotowia. Z fizyką nie da się bowiem wygrać.
Co wymyślił przestępca? Postanowił on wybić szybę w policyjnej furgonetce i wyskoczyć przez rozbite okno z jadącego pojazdu. Złodziejowi udało się działać na tyle sprawnie, iż opuścił pojazd, zanim oficerowie zorientowali się co się dzieje.
Problem jednak w tym, iż człowiek wyskakujący z jadącego samochodu posiada taką samą prędkość co pojazd. Kontakt z asfaltem przy prędkości kilkudziesięciu kilometrów na godzinę nie mógł się skończyć dobrze.

 

Akcja ratunkowa

„Wolny” złodziej po prostu został leżeć ranny na asfalcie. Nie było szansy na dalszą ucieczkę. Wręcz przeciwnie, obrażenia były na tyle poważnie, iż policjanci musieli udzielić mu pierwszej pomocy. Ta zresztą i tak okazała się niewystarczająca. Na miejsce ściągnięto karetkę i zespół lotniczego pogotowia ratunkowego. Medycy, po ustabilizowaniu stanu pacjenta, zabrali go do szpitala na leczenie.

Desperacja

Można by powiedzieć, iż w sumie rabuś dopiął swego, nie trafił na dołek, przynajmniej na jakiś czas. Po tym jak lekarze zakończą leczenie, zapewne trafi do celi. Wątpliwe bowiem, iż mężczyzna ryzykowałby swoim życiem i zdrowiem, gdyby miał na sumieniu tylko próbę włamania, za którą mógłby dostać co najwyżej zawiasy lub prace społeczne.

 

 

 

Źródło:  Ad.nl