Demonstracja klubowa i protest butów

Museumplein w Amsterdamie to bardzo popularne miejsce do protestów. Na pięknie przystrzyżonym trawniku w ostatnim czasie pojawiali się rolnicy czy budowlańcy. W miniony weekend miała zaś tam miejsce demonstracja właścicieli klubów i dyskotek.

Klubowa demonstracja

Kluby kojarzą się wielu nie tylko z dobrą muzyką, ale też tłokiem, ściskiem. O sobotniej demonstracji w stolicy Królestwa Niderlandów nie można jednak tak powiedzieć. Na plac wszyło bowiem jedynie kilkuset demonstrujących. Grupę tę stanowili nie tyle miłośnicy muzyki klubowej, czy osoby kochające dyskoteki, a ich właściciele i personel. Wszyscy oni protestowali przeciw polityce rządu dotyczącej obostrzeń koronowych. Ludzie ci w porównaniu do grup pojawiających się w ostatnim czasie w Niderlandach nie negują samego istnienia epidemii. Swoim wyjściem na ulice (tudzież akurat trawnik), chcą zwrócić uwagę polityków na bardzo ciężką sytuację, w jakiej znaleźli się przez ich decyzje.

 

Obostrzenia koronowe

Wszystko dlatego, iż kluby i dyskoteki to praktycznie obecnie wymarła branża. Podobnie jak w przypadku festiwali obostrzenia związane z zapobieganiem kolejnym zakażeniom COVID-19 sprawiły, iż lokale te w praktyce pozostają zamknięte. Wszystko z racji tego, iż w miejscach tych panował wspomniany tłok, ścisk i nie było szans, by imprezowicze zachowywali co najmniej 1,5-metrowe odstępy. Miejsca te byłyby więc potencjalnymi ogniskami „fundującymi” co weekend dziesiątki nowych zakażeń, zwłaszcza przez wakacje i w rozpoczynającym się roku akademickim.

Właściciele i menedżerowie domagają się więc liberalizacji przepisów. W przeciwnym razie, gdy władza w końcu pozwoli otworzyć dyskoteki, nie będzie czego otwierać, ponieważ wszystkie zbankrutują.

 

Buty

Piszą o protestach, nie sposób również nie wspomnieć o demonstracji na Malieveld w Hadze. Ona też miała miejsce w sobotę. Tam „demonstrowali” pracownicy służby zdrowia. Medycy wskazują, iż na początku epidemii wszyscy bili im brawo. Za podziękowaniami nic jednak nie poszło. Od wielu lat służba zdrowia domaga się podwyżek strukturalnych. W momencie pojawienia się epidemii temat ten stał się jeszcze bardziej gorący. Na lekarzach, pielęgniarkach i pracownikach pogotowia skupiła się bowiem cała opinia publiczna. Czas jednak mija, a szumne zapowiedzi wzrostu płac pozostały tylko zapowiedziami. Z tego też względu medycy zdecydowali się na „demonstracje”.

Owa „demonstracja” musi być pisana w cudzysłowie. Wszystko z racji jej formy. Medycy nadal mają pełne ręce roboty, więc zamiast nich na placu pojawiły się ich buty. Tysiące butów symbolizujących ludzi walczących z epidemią. Przy niektórych z nich wbite były tabliczki z postulatami.

Takiej formy wyrażenia sprzeciwu mieszkańcy Hagi jeszcze nie widzieli.