Darmowy transport publiczny dla ubogich w Holandii?

Darmowa transport publiczny dla ubogich w Holandii?

Co byście powiedzieli na to by ludzie, którzy mają relatywnie niskie dochody w Królestwie Niderlandów, mogli korzystać z bezpłatnego transportu publicznego? Pomysł, forsowany przez PvdA i GroenLinks, wydaje się ciekawy. Jest jednak pewien haczyk. Za bilety najuboższych miałaby zapłacić reszta społeczeństwa.

Darmowy transport publiczny

Darmowe przejazdy komunikacją miejską wydają się bardzo ciekawym pomysłem zaproponowanym przez dwie lewicowe frakcje zasiadające w niderlandzkim parlamencie. Skoro bowiem ludzie żyją na zasiłku lub zarabiają najniższą krajową to, dlaczego obciążać ich ledwo spinające się budżety jeszcze takimi kosztami jak, np. bilety na pociąg czy autobus. Nie są to może duże kwoty, ale przy obecnej drożyźnie i wysokiej inflacji każde euro ma znaczenie.

 

Ubóstwo transportowe

Dlatego też PvdA i GroenLinks proponują plan walczący z „ubóstwem transportowym”, na który partie chcą, by parlament zarezerwował 400 milionów euro w budżecie. Swój pomysł politycy lewicy argumentują również wybiórczym działaniem władz. Z jednej strony bowiem rząd pomógł kierowcom, obniżając akcyzę na paliwo. Biedniejszym jednak, których nie stać na samochód i muszą korzystać z komunikacji miejskiej, nie dał nic, a przewoźnicy podnieśli ceny biletów z racji właśnie drogiego paliwa czy prądu. Transport publiczny, jak zaś sama nazwa wskazuje, ma służyć całemu społeczeństwu nie tylko najbogatszym.

 

Zabrać bogatym

„Nie ma czegoś takiego jak publiczne pieniądze. Jeśli rząd mówi, że komuś coś da, to znaczy, że zabierze tobie, bo rząd nie ma żadnych własnych pieniędzy". Powiedziała Żelazna Dama, Margaret Thatcher. Cytat ten idealnie pasuje do opisywanego tu pomysłu holenderskiej lewicy. Politycy chcą darmowych biletów dla najuboższych lub przynajmniej cofnięcia ostatnich podwyżek cen biletów. Skąd jednak wziąć na to pieniądze? Odpowiedź jest prosta. Podnieść podatki, a konkretniej podatek od zysku i podatek od kapitału.

 

Testy

Politycy nie chcą od razu skakać na głęboką wodę. Zanim pomysł ten zostałby wprowadzony w całym kraju, miałby on najpierw przez rok być testowany w kilku dużych miastach, miasteczkach i wsiach. Jeśli okazałoby się po dogłębnej analizie wyników, iż budżet jest w stanie to przetrwać, rozwiązanie to objęłoby cały kraj.
Wątpliwe jednak, by pomysł ten szybko wyszedł za sferę rozważań. Budżet państwa dopłaca obecnie do zbyt wielu rzeczy i angażuje się we wsparcie Ukrainie, by fundować kolejne prospołeczne rozwiązania. Również niderlandzki przemysł, który obciążony jest obecnie z powodu inflacji i wysokich cen energii, nie będzie w stanie poradzić sobie z kolejnymi podwyżkami podatków. W efekcie do momentu, w którym sytuacja gospodarcza się nie uspokoi, na darmowe przejazdy nie ma raczej co liczyć.

 

 

Źródło:  AD.nl