Czy w Holandii będzie bezpieczniej – delegalizacja Hells Angels MC Holland

Hells Angels, to jeden z najbardziej znanych na świecie gangów motocyklowych. Oprócz wspólnej jazdy i zrzeszania miłośników jednośladów, ludzie ci tworzą prężnie działającą siatkę przestępczą.

Czy holenderskiej prokuraturze uda się ich powstrzymać?


W minionym tygodniu holenderska prokuratura ponownie zaproponowała wprowadzenia przepisów mających na celu zakazanie i zdelegalizowanie działalności na terenie Holandii klubu motocyklowego Hells Angels. W odróżnieniu jednak od nieudanych działań z 2009 roku, tym razem sąd ma rozstrzygnąć sprawę dotyczącą nie całej organizacji, a regionalnych struktur Hells Angels MC Holland.

Od młodych gniewnych do organizacji przestępczej

Cień lat 70.

Aniołowie piekła pojawili się w Holandii w połowie lat 70. Wtedy był to jeden z wielu, powstających w tej dekadzie, klubów motocyklowych. W większości młodzi i niezbyt dobrze wykształceni ludzie wsiadali wtedy na motory i zakładali skórzane kurtki. Wtedy był to swego rodzaju bunt przeciw społeczeństwu obywatelskiemu, ukazanie swojej inności połączonej z umiłowaniem wolności, jaką dawał motocykl. Bikerzy byli postrzegani poniekąd jak pewna subkultura, tak samo jak rodzący się w latach 70 i 80 punki czy metalowcy.

Pomimo jednak swojej antysystemowości, ludziom z Hells Angels, udało się uzyskać dotacje od władz Amsterdamu na stworzenie własnego domu klubowego. W ten sposób, w 1978 roku powstał Angel Place na HJE Wenckebachweg w Amsterdamie i od tego momentu można mówić o holenderskiej filii tego gangu.

Lata 90, dekada zmian

Lata 90 postrzegane są na świecie jako dekada zmian. Na wschodzie upada komunizm, a na zachodzie Anioły z klubu motocyklowego stają się gangiem i jedną z największych organizacji przestępczych. Motocykliści trudnią się głównie międzynarodowym handlem narkotykami, ale w szerokim wachlarzu działań można znaleźć również handel bronią, hazard, a nawet zabójstwa.

Gang stale rósł w siłę i poszerzał swoje wpływy, co dobitnie pokazał rok 2000. Wtedy, to na pogrzebie Sama Kleppera, zastrzelonego holenderskiego przestępcy związanego z handlem narkotykami i paroma zabójstwami, pojawiły się tysiące motocyklistów w kurtach HA. Okazało się, że zmarły był członkiem gangu (awansowano go pośmiertnie, wcześniej był rekrutem).

Czy jeden z najbardziej rozpoznawalnych klubów motocyklowych zniknie z Holandii?

XXI wiek

XXI wiek przyniósł kolejne zabójstwa, w tym 3 „Nomadów”. Sprawcy stanęli przed sądem, niemniej wymiar sprawiedliwości ich uniewinnił. Więzy klubowe i lojalność spowodowała bowiem, że sędzia nie był w stanie określić, kto pociągnął za spust. Te i inne podobne sprawy, sprawiły, że Holenderska prokuratura już w 092006 roku, starała się rozwiązać holenderski odłam HA. Jednak bezskutecznie. Sąd uznał bowiem, że nie można stosować odpowiedzialności zbiorowej w przypadku, gdy większość działalności przestępczej dotyczy HA w Stanach Zjednoczonych, a nie w Holandii.

Rok 2018

W 2018 roku holenderska prokuratura rozpoczęła kolejną próbę delegalizacji Aniołów. W tym wypadku, podobnie jak w prowadzonych równolegle sprawach przeciw gangom Bandidos, Satudarah i No Surrender, skupiła się na holenderskim oddziale. Wniosek uzasadniający, to kilkaset stron opisujących dokładnie wszystkie występki, których dopuścili się holenderscy motocykliści. Sprawa toczy się przed holenderskim sądem. Prokuratura liczy, że jest duża szansa na delegalizację. Ma w tym pomóc skazanie pod koniec zeszłego roku, trzech byłych przywódców Hells Angels Holland oraz restrykcje nałożone na inne holenderskie kluby, takie jak Satudarah czy Bandidos Holland. Należy jednak pamiętać, że holenderskim ustawodawstwie nie ma jednoznacznych przepisów, które dotyczą tego typu organizacji, więc nic nie jest jeszcze przesądzone.