Czy to jeszcze jest więzienie?

Polak chciał uciec z Holandii, by uniknąć skazania

Już wielokrotnie pisaliśmy o niderlandzkim systemie penitencjarnym. Piętnowaliśmy jego patologię oraz chwaliliśmy za wartości resocjalizacyjne. Najnowsze wiadomości z Holandii każą jednak zadać sobie pytanie, czy po nowych zmianach przepisów niderlandzkie zakłady karne będzie można nazwać więzieniem.

O przepaści, jaka dzieli holenderskie zakłady karne od ich polskich odpowiedników pisaliśmy już wielokrotnie. Warunki, w jakich swoje kary odsiadują przestępcy w krainie tulipanów, przypominą niektóre polskie akademiki, nie mówiąc już o zakładach karnych. Sytuacja ta wynika z nieco innego podejścia do osadzonego. Karą dla niego ma być zamknięcie, fizyczna rozłąka z rodziną, przyjaciółmi. Człowiek tam jednak nie ma być odebrany społeczeństwu. Za kratami może uczyć się, studiować, czy udzielać się w inny sposób. Wszystko po to, by po odsiadce mógł wrócić do społeczności jako pełnowartościowy obywatel, a nie ktoś zagubiony, który szybko popełnia inną zbrodnię tylko po to, by dostać się za jego zdaniem bezpieczne mury więzienia, do świata jaki zna najlepiej.

 

Problemy personelu

Dość liberalne podejście do więźniów rodzi jednak pewne problemy. W tamtejszych zakładach karnych często dochodzi do sytuacji, w których strażnicy padają ofiarami przestępców. Koronnym tego przykładem była sytuacja z czerwca ubiegłego roku, kiedy to w Lelystad więzień pobił strażnika, gdy ten zwrócił mu uwagę, że nie może rozmawiać z telefonu komórkowego w celi, ponieważ ten jest zabroniony za kratami. Tego typu sytuacje, brak dużych dotacji na więziennictwo i mały prestiż społeczny zawodu, powodują również, iż coraz mnie ludzi chce pracować w zakładach karnych i aresztach.

 

Szczytne założenia a rzeczywistość

W efekcie holenderski system penitencjarnych stoi niejako na glinianych nogach. Pracuje w nim coraz mniej personelu, a ci którzy służą, wykazują coraz większe przemęczenie nowymi obowiązkami. To zaś prowadzi do nowych uchybień, które pojawiając się w mediach, znów odbijają się negatywnie na służbie więziennej. Koło więc niejako się zamyka.

 

Nowy pomysł

By więc ulżyć trochę strażnikom, postanowiono wprowadzić dwa rozwiązania, które mają odjąć zadań z barków „klawiszy” i zapewnić większe bezpieczeństwo w więzieniach. Oba środki zostały już wprowadzone eksperymentalnie w więzieniu w Nieuwersluis i zdaniem włodarzy sprawdziły się znakomicie. Dlatego też minister ds. ochrony prawnej Sander Dekker, napisał list do izby niższej parlamentu, rekomendując przyjęcie rozwiązań we wszystkich placówkach.

 

Własny klucz

Jednym z pomysłów jest przekazanie więźniom własnych kluczy do celi. Rozwiązanie to ma, zdaniem polityka, bardzo odciążyć pracę strażnika na oddziale. Oficer nie będzie musiał za każdym razem iść z osadzonym, by otworzyć lub zamknąć drzwi, gdy ten chce wyjść na odział ogólny. Teraz każdy więzień będzie miał klucz i będzie mógł wchodzić i wychodzić z celi, kiedy będzie chciał.

Brzmi to może niedorzecznie, ale politykowi chodzi tylko o wejścia i wyjścia z celi w momencie, w którym jest to dozwolone. Wewnętrzne drzwi celi nie mają bowiem miejsca na klucz. To oznacza, iż osadzony nie otworzy swojej celi, gdy strażnik zamknie ją na noc. Własny klucza ma więc dać więźniowi poczucie większej prywatności i bezpieczeństwa. Pod jego nieobecność w celi nikt niepowołany (współwięzień), do niej nie wejdzie, zmniejszy się ilość kradzieży dóbr między więźniami. Najważniejsze jednak, iż strażnicy będą mogli zająć się nadzorem i nie będą musieli być odźwiernymi przestępców.

 

Telefon

Drugim novum, jeszcze bardziej kontrowersyjnym, jest telefon w każdej celi. Pomysł ten budzi najwięcej kontrowersji. Brak kontaktu ze światem zewnętrznym dla wielu jest nieodzownym elementem kary. Brak telefonu był zaś elementem tej właśnie sankcji. Nie bez przyczyny bowiem podczas kontroli w celach strażnicy rekwirowali kontrabandę w postaci smartphonów. Teraz w każdej celi ma znaleźć się klasyczny telefon. Wszystko po to, by uniknąć bójek i zastraszania podczas kolejek do publicznego urządzenia znajdującego się w strefie ogólnodostępnej. Z każdej pojedynczej lub dwuosobowej celi więzień będzie mógł spokojnie zadzwonić. Rozwiązanie to według ekspertów zmniejszy nie tylko przemoc, ale zapewni również większą prywatność więźniom.

Najnowsze wiadomości z Holandii wskazują jednak, iż telefon ten nie będzie w pełni funkcjonalny. Operator zablokuje pewne numery. Rozmowy będą mogły być monitorowane, a pracownicy zakładu będą mogli ustalić jak często, kiedy i do kogo osadzeni dzwonili.

 

Nie wszędzie

Minister chce, by środki te sukcesywnie wprowadzano we wszystkich „zwykłych” więzieniach, w Niderlandach. Z dobrodziejstw tych mają być wyłączone oddziały, gdzie wyroki odsiadują ludzie podejrzani za terroryzm, penitencjarne ośrodki psychiatryczne i zakład o zaostrzonym rygorze bezpieczeństwa w Vught.