Czy testy na koronawirusa wykrywają COVID-19?
W ostatnim czasie w niderlandzkich mediach społecznościowych zawrzało. Pojawiła się bowiem informacja, iż testy przeprowadzane przez GGD nie są rzetelne. Zdaniem niektórych mogą one wykrywać zwykłe przeziębienie, a nie groźny patogen, który ma na swoim sumieniu już setki istnień w Królestwie. Jak jest naprawdę?
Badania uliczne
W Holandii od czerwca prowadzone są testy na obecność koronawirusa. Na specjalnych „ulicach testowych” postawiono infrastrukturę, w której medycy pobierają wymaz od pacjenta. Potencjalnie zakażony nie musi nawet wychodzić z samochodu. Ilość tych testów zmienia się falowo. Wszystko zależy w dużej mierze od ilości zakażeń. Gdy ta idzie w górę, na badania zgłasza się więcej zainteresowanych, widzących u siebie niebezpieczne objawy. W najbliższej przyszłości, wraz z aktywacją CoronaMelder, do punktów będą mogli zgłaszać się też ludzie, którzy dostali na swój telefon powiadomienie o kontakcie z chorym.
Po trzech miesiącach takich testów część internautów zaczęła jednak podważać ich wiarygodność.
Testy na wszystkie koronawirusy?
Czemu? Niektórzy Holendrzy zrozumieli, iż na ziemi istnieje wiele koronawirusów. Wiele z nich występuje w Niderlandach od setek lat. Część z nich odpowiada za najzwyklejsze przeziębienia i jest całkowicie niegroźna dla człowieka.
Powstała więc potężna wątpliwość. Jeśli człowiek poddawany jest badaniu na obecność koronawirusa, to badanie to dotyczy każdego szczepu, czy tylko tego jednego zwanego naukowo SARS-CoV-2 lub też COVID-19. Część ludzi uznała, iż dotyczy to każdego patogenu z tej rodziny. To zaś oznacza, iż pomimo pozytywnego wyniku, gdy ma się lekkie objawy, nie ma czym się przejmować. To bowiem pewnie inny niegroźny szczep.
Błąd
Część lekarzy i epidemiologów jest wręcz przerażony tą lekkomyślnością. Wskazują oni, iż całe nieporozumienie wynika z nazewnictwa. Testy przeprowadzane przez punkty badawcze dotyczą TYLKO SZCZEPU SARS-CoV-2. Całe zamieszanie zaś to efekt korzystania z potocznej, przyjętej też szeroko w mediach nazwy „koronawirus”, która jednak tu odnosi się do tego jednego zjadliwego typu patogenu, a nie całej jego rodziny.
Nie ma więc możliwości, iż pozytywny wynik będzie dotyczyć innego wirusa niż ten, o którym tak głośno z racji epidemii. W efekcie służby przypominają, iż w razie wykrycia zakażenia trzeba bezwzględnie przestrzegać wytycznych i nakazów, jakie przekaże GGD.