Czy czeka nas ciężka, a więc droga zima w Holandii?
Od pewnego czasu informujemy o rosnących cenach gazu i energii elektrycznej. W ostatnim tylko tygodniu ceny błękitnego paliwa wzrosły o 8%. Patrząc zaś za okno i widząc poranne mgły oraz coraz niższe temperatury na termometrach warto zadać pytanie, czy w tym roku czeka nas ciężka, mroźna i śnieżna zima, która oznaczać będzie jeszcze większe rachunki za prąd i gaz?
W przypadku połączenia cen gazu i energii elektrycznej z pogodą możemy mówić o odwrotnej wprost proporcjonalności zmiennych. Brzmi to może skomplikowanie, ale jest banalnie proste. Im mniejsza temperatura, tym wyższa cena i odwrotnie. Pewny wyjątek stanowią jedynie upały, kiedy to w lecie zwiększa się zapotrzebowanie na energię z racji powszechnego użycia klimatyzatorów. Wtedy jednak mamy też zwiększoną podaż energii z ogniw fotowoltaicznych, więc de facto cena utrzymuje się na stałym poziomie. Skupmy się jednak na zimie, bo ta bowiem przed nami. Czy czeka nas siarczysty mróz, śnieg, zaspy i wysokie rachunki za zużyty gaz do ogrzania domu?
Dobre wieści
Meteorologowie na szczęście nie mają zamiaru dobijać płacących ogromne rachunki mieszkańców Niderlandów. Ich zdaniem nie powinno być tak źle. Obecnie szansa na mroźną, ciężką zimę w Holandii jest siedmiokrotnie mniejsza niż jeszcze 50 lat temu. Również obliczenia sezonowe mają wskazywać, iż tegoroczna zima będzie mniej surowa niż te, do których zdążyliśmy się przyzwyczaić w ostatnich latach. To zaś oznacza, iż nie powinna ona opróżnić aż tak naszych portfeli.
30% w górę i 20% w dół
Im jest zimniej, tym ogrzewanie jest droższe, bo, tym więcej energii trzeba zużyć, by utrzymać pożądaną temperaturę. Im cieplej, tym mniejsze. W przypadku wyjątkowo chłodnego sezonu grzewczego, najzimniejszej zimy od początku pomiarów szacuje się, że zużycie gazu, a więc koszty ogrzewania wzrosłyby o 30% w stosunku do średnich wartości. W przypadku zaś wyjątkowo ciepłej i łagodnej zimy mogą być one nawet do 20% niższe, jak to miało miejsce na przykład w 2007 roku.
Będzie ciepło
W efekcie mamy więc do czynienia z jedną z niewielu sytuacji, w której globalne ocieplenie jest na rękę mieszkańcom krainy tulipanów. Między innymi, właśnie dzięki zmianom klimatu, szansa na ciepłą zimę jest 10-krotnie większa niż jeszcze w latach 60 ubiegłego wieku.
Jeśli jednak prognozy się nie sprawdzą, bo pogody, zwłaszcza w perspektywie długookresowej, nigdy nie można być pewnym i czeka nas mroźna zima, to nawet jeśli będzie ona podobna do tej najchłodniejszej z tego tysiąclecia, tej z 2013, to i tak koszty nie zbliżą się do wspomnianego 30% wzrostu. Będą maksymalnie tylko o kilkanaście procent większe.