Czas zimowy i niebezpieczeństwo na drogach w Holandii

Najpierw dobra wiadomość. W ten weekend cofamy wskazówki zegara o godzinę, przechodząc na czas zimowy. Teraz ta zła, Instytut Badań nad Bezpieczeństwem Ruchu Drogowego (SWOV) wskazuje, iż ma to negatywny wpływ na bezpieczeństwo ruchu na drogach.

W nocy z soboty na niedzielę, punktualnie o godzinie trzeciej, cofamy zegary o 60 minut, przechodząc na czas zimowy. Działanie to, co roku sprawia radość tysiącom ludzi, mogą bowiem dzięki niemu pospać o godzinę dłużej. Niestety jak się okazuje, ta drobna zmiana może nieść poważne zagrożenie dla życia i zdrowia. Jak wskazują eksperci, powoduje ona zakłócenia rytmu dobowego naszego wewnętrznego zegara przez kilka dni. To zaś bezpośrednio wpływa na bezpieczeństwo w transporcie. Nasz organizm jest lekko zdezorientowany i mamy nieco spóźnione reakcje.

Instytut Badań nad Bezpieczeństwem Ruchu Drogowego ostrzega, iż od przyszłego weekendu powinniśmy zachować szczególną uwagę za kierownicą. Powód, oprócz ewentualnego rozdrażnienia i problemów z koncentracją będzie wyjątkowo prosty. Wieczorne godziny szczytu praktycznie z dnia na dzień staną się ciemne. To, co jeszcze w piątek było bowiem 17 stanie się 16, o której wielu ludzi ruszy z pracy do domu. Ludzie zaś nieprzyzwyczajeni do nagłej zmiany widoczności mogą mieć problemy z dostosowaniem się do warunków na drodze. Jeśli zaś dodamy do tego tłok, zmęczenie po pracy, pośpiech w drodze, np. na zakupy i złą pogodę, to przepis na kolizję czy wypadek mamy gotowy.

 

Po co zmieniać czas?

Niektórzy eksperci mówią wprost, iż rezygnacja ze zmiany czasu może uchronić dziesiątki ludzi przed śmiercią lub kalectwem. Pozostanie na czasie letnim sprawi, iż ludzie nie będą chcieli zdążyć przed zmrokiem do domu, bo ten będzie zapadał później. Pojadą więc wolniej. SWOV wskazuje również, iż monet zmiany czasu w Niderlandach rozpoczyna najbardziej niebezpieczny okres w roku na drogach. Do wspomnianych już gorszych warunków atmosferycznych należy dodać również zwiększony ruch. Wiele osób korzystających z rowerów wiosną i latem przesiada się do samochodów. Wielu też, zamiast marznąć na przystanku, wsiada do własnych czterech kółek. Na drogę wyjeżdża więc sporo kierowców, którzy wcześniej nie jeździli na co dzień.

W tym roku, na skutek obostrzeń koronowych i pracy zdalnej sytuacja może jednak nie wyglądać tak źle, jak w latach ubiegłych. Wielu ludzi bowiem dla własnego bezpieczeństwa pracuje już od dłuższego czasu z kanapy we własnym domu.