Czarny Piotruś i „wojna domowa” w Holandii
Mikołaj w Holandii nie ma łatwego życia. Wiele wskazuje na to, iż jeśli sytuacja się nie zmieni, będzie musiał za rok przybyć do Niderlandów sam. Wszystko dlatego, iż o jego towarzysza toczą się spory tak duże, iż dochodzi do protestów, bójek i interwencji policji. Czemu czarny Piotruś budzi aż tyle emocji?
Czarny Piotruś i…
Czarny Piotruś jest związany z Mikołajem w Holandii od zawsze. Według legendy był to niewolnik, którego wykupił Święty i ofiarował mu wolność. Piotruś w podzięce za dobroć biskupa zdecydował się przyłączyć do jego podróży już jako wolna osoba i towarzysz mikołajowych przygód.
W efekcie, od dziesięcioleci, do Holandii oprócz Mikołaja przybywał Czarny Piotruś. Postać ta w popkulturze prezentowała wręcz przejaskrawione cechy murzyna. Przez lata nie przeszkadzało to nikomu. Niemniej świat poszedł do przodu, a wraz z nim świadomość ludzka. W efekcie ostatnio ta postać z bajek dla grzecznych dzieci stała się obiektem sporu.
… zamiatacz sadzy
Czarny Piotruś uznawany jest za pomocnika, służącego Mikołaja. Mikołaj jest zaś białym człowiekiem. Mamy więc rasę panów i rasę czarnych sług. Coś, co wywodzi się z tradycji kolonialnych Królestwa Niderlandów, a w dzisiejszych czasach nie powinno mieć miejsca. Sprawa ta budziła niepokój przez lata. Niemniej w tym roku z racji, ruchu Black Live Matter, zawrzało już całkowicie. Z tego też względu postanowiono, by Czarny Piotruś zniknął, a w jego miejsce pojawił się Zamiatacz Sadzy. Człowiek podobnie ubrany, ale czarny z racji ubrudzenia sadzą, a nie koloru skóry.
Ludziom nie da się dogodzić
Jak można było się domyśleć, pomysł ten nie został przyjęty z optymizmem. Działanie, które spodobało się propagatorom równości nawet w zakresie bajek i legend, rozjuszyło tradycjonalistów. Wielu wskazuje na zapisy mówiące o tym, iż Piotruś był wolny. Robił to więc z własnej, nieprzymuszonej woli. Jego usunięcie i nagonka to zaś lewacki atak na katolicką tradycję w Niderlandach, której ofiarą może za jakiś czas paść sam Mikołaj, posądzony o rasizm i wykorzystywanie czarnych. W efekcie, jak kiedyś protestowała tylko jedna grupa społeczna, tak teraz protestują dwie.
Zamieszki w Venlo
W sobotę w Venlo odbyła się demonstracja przeciwników Czarnego Piotrusia. Nastroje podczas niej były tak gorące, że doszło do zamieszek i aresztowań. Wszystko dlatego, iż pojawili się kontrdemonstranci, którzy skandowali, by zachować tradycję. Demonstracja Kick Out Zwarte Piet pomimo epidemii spowodowała, iż na ulicę wyszło około 200 manifestantów. Przeciw nim na Museumplein pojawiła się podobna ilość kontrprotestujących. Pomiędzy dwoma tymi skandującymi grupami znalazła się policja. Funkcjonariusze mieli studzić emocje. To się jednak nie udało. W pewnym momencie nad głowami policjantów zaczęły latać fajerwerki i jajka. Doszło też do przepychanek. Interwencja policji i ściągnięcie posiłków przyniosło niezamierzone zaostrzenie sytuacji. Jeden z radiowozów wjechał w protestującą kobietę na elektrycznym wózku. Kobiecie na szczęście nic się nie stało. Nie ma też tego za złe policji, był to zwykły przypadek. Kierowca jej po prostu nie zauważył. Niemniej jednak to jeszcze bardziej rozsierdziło tłum. Część demonstrantów postanowiła nawet wyżyć się na mundurowych.
W efekcie policja zatrzymała dwie osoby podejrzane o napaść. Kolejna odpowie za zniewagę funkcjonariusza na służbie, a jeszcze jedna za czynną napaść na oficera.
Odwołane demonstracje
Sobotnie starcia w Venlo i innych mniejszych miastach doprowadziły do sytuacji, w której Kick Out Zwarte Piet odwołał niedzielny protest w Eindhoven. Wszystko to ze względów bezpieczeństwa. Nie oznacza to jednak, iż w niedzielę nie doszło do większych i mniejszych utarczek zwolenników i przeciwników czarnego Piotrusia w tym mieście, jak i wielu innych rejonach Niderlandów.
Protest
W sprawę zamieszano nawet samego Mikołaja. W Tuinzigt w Bredie wjechał on w korowodzie, w otoczeniu Czarnych Piotrusiów. Obyło się wprawdzie bez zamieszek, ale władze nie są zadowolone z sytuacji, tym bardziej, iż do Świętego wyległy dzieci i rodzice. Nikt zaś, jak można było się spodziewać, nie utrzymywał odpowiedniego dystansu. Możliwe więc, iż w niedługim czasie posypią się sankcje związane ze złamaniem obostrzeń koronowych. Policja bowiem dysponuje nagraniami z monitoringu.
Tak więc oto Mikołaj, poczciwy starzec z pastorałem, wręczający prezenty wraz ze swoim nieodzownym pomocnikiem i przyjacielem stał się powodem swoistej wojny domowej w kraju targanym epidemią. Kiedy to się skończy? Sądząc po emocjach, jakie targają społeczeństwem, nieprędko.