Ciężki wypadek busika z Polakami na pokładzie
Wiadomości z Holandii, które przekazała pod koniec tygodnia niderlandzka policja, nie napawają optymizmem. Funkcjonariusze mówią o wypadku holenderskiego busika niedaleko niemieckiego Goch. Czterech pasażerów zostało ciężko rannych. Nieoficjalnie mówi się, że wśród ofiar są Polacy.
Do wypadku doszło w czwartek na niemieckiej autostradzie A 57. Najnowsze wiadomości z Holandii, jakie oficjalnie przedstawiła policja, po ustaleniach z niemieckimi kolegami mówią, iż do wypadku doszło o godzinie 7 rano. Furgonetka podjęła próbę wyprzedzenia ciężarówki, niestety zahaczyła o bok tira i dachowała. Wszyscy znajdujący się w pojeździe ludzie zostali rani. Kierowca, wraz z trojgiem pasażerów w wieku od 40 do 44 lat, odnieśli poważne obrażenia. Pozostałe dwie osoby w wieku 39 i 58 lat zostały tylko lekko ranne. Na miejsce wysłano kilka zastępów pogotowia i straży pożarnej. W akcji ratunkowej brał również udział śmigłowiec niemieckiego, lotniczego pogotowia ratunkowego. Maszyna, by nieść pomoc rannym, lądowała na autostradzie. Wypadek, wraz ze stworzeniem na kilku pasach lądowiska śmigłowcowego sprawił, iż podczas porannych godzin szczytu autostrada w kierunku Kolonii była całkowicie zablokowana. Ruch wznowiono dopiero około godziny 9.
Ofiary
Policja zarówno po holenderskiej, jak i niemieckiej stronie granicy nie podała tożsamości ofiar. Pomimo dwóch dób od wypadku lekarze również nie informują o stanie zdrowia najciężej poszkodowanych. Wiadomo jedynie, iż początkowe raporty informowały o trzech rannych, u których obrażenia zagrażają życiu. Później liczba ta na szczęście została zmniejszona do dwóch i zaledwie jednej osoby.
Niemiecka policja nie mówi również nic o narodowości ofiar. Aktualne pozostają więc nadal informacje udzielone przez rzecznika prasowego niemieckiej policji wskazujące, że pasażerowie mówili po polsku i rumuńsku. Według najnowszych informacji z Holandii cała 6 jest hospitalizowana w niderlandzkich szpitalach.
Wyjazd do pracy?
Bus na holenderskich tablicach, wczesna ranna pora. Wszystko wskazuje, iż doszło do wypadku pracowników tymczasowych pracujących dla jakiegoś holenderskiego przedsiębiorstwa, których oddelegowano do pracy na terenach przygranicznych.
Niemiecka policja prowadzi obecnie dochodzenie mające wyjaśnić, jak doszło do wypadku podczas prostego manewru wyprzedzania na autostradzie. Śledczy muszą odpowiedzieć na pytanie, czy zawinił kierowca busa, który podjeżdżając za blisko tira, zahaczył o jego pakę, co spowodowało utratę panowania nad pojazdem. Brana pod uwagę jest również druga wersja, w której busik znajdował się w martwym polu dla kierowcy ciągnika siodłowego lub ten nie spojrzał w lusterka, gdy sam dokonywał wyprzedzania innego pojazdu. Odpowiedź na to pytanie poznamy jednak dopiero za kilka dni.