Ciekawa pamiątka z Dominikany
Wielu wczasowiczów oprócz tysięcy zdjęć i filmów kręconych na urlopie chce przywieźć z wakacji jakąś pamiątkę dla siebie. Takim polskim hitem eksportowym są np. ciupagi z napisem Zakopane czy obrazki z bursztynu. Holenderka, wracając z Dominikany, wpadła jednak na pomysł bardziej wysublimowanego suweniru…
Standardowa kontrola
Gdy wypoczynek powoli dobiegał końca Holenderka i jej hiszpańska koleżanka postanowiły spakować się i udać na lotnisko. Tam też standardowo oddały walizki wcześniej i czekały na odprawę i wejście do samolotu. Monotonie oczekiwania przerwała jednak informacja lotniskowa, która prosiła, by kobiety udały się do strefy bezpieczeństwa. Okazało się, że panie wytypowano do sprawdzenia bagażu. Obie wycieczkowiczki miały otworzyć swoje walizki pod czujnym wzrokiem służb celnych.
Niemiła niespodzianka
Otwarte walizki na pierwszy rzut oka wyglądały normalnie. Szybko jednak okazało się, że wracające z urlopu panie zabierają na kontynent „pamiątki” w postaci 10 kilogramów kokainy. Niedoszłe pasażerki lotu na lotnisko Charles de Gaulle w Paryżu, zostały aresztowane pod zarzutem handlu narkotykami. Najbliższe dni spędzą w areszcie, aż sąd nie zdecyduje o ich dalszym losie. W Republice Dominikany zażywanie, posiadanie, jak i oczywiście przemyt oraz handel narkotykami podlega karze. Za działania tego typu tamtejsze ustawodawstwo przewiduje kary w wysokości od 5 do 20 lat bezwzględnego pozbawienia wolności. W przypadku zatrzymanych 22 czerwca kobiet, duże ilości „białego proszku” mogą skutkować ponad dziesięcioma latami za kratami.
Interesująca pamiątka z Dominikany może kosztować kobiety kilkanaście lat życia za kratami.
Przeciek
Najciekawsze w całej sprawie jest jednak co innego. Walizki nie zostały wytypowane do wyrywkowej kontroli. Narkotyku nie wywąchał również specjalnie wyszkolony pies. Według tamtejszej policji służby celne na lotnisku otrzymały informacje, iż dwie Europejki będą próbowały przemycić tego dnia do Francji dużą partię narkotyku. Mundurowi nie zdradzają jednak, kto stał za tym „cynkiem”. Wielu podejrzewa, że mogła to być „zasługa” konkurencji, która walczy o monopol w handlu "białą śmiercią".
Śledztwo w sprawie podjęły nie tylko służby na Dominikanie. Przemytem zainteresowali się również funkcjonariusze we Francji. Istnieje bowiem duże prawdopodobieństwo, że zatrzymane kobiety to tylko pionki, które mogły nawet nic nie wiedzieć o przemycie. Historia pokazuje bowiem przypadki, podczas których ludzie zapraszani są na wyspę na wakacje, a później nieświadomi wracają z podrzuconymi prochami. Następnie po wylądowaniu dziwnym trafem ktoś kradnie im walizkę. Dlatego służby nie wykluczają kolejnych aresztowań.