Bum przedsiębiorców w Holandii

W ciągu pierwszych dziesięciu miesięcy tego roku mieszkańcy Królestwa Niderlandów założyli 161076 firm. To najwyższy wynik w historii tego kraju.

Holenderska Izba Handlowa podała wczoraj, że od stycznia mieszkańcy krainy tulipanów założyli ponad 161 tysięcy firm. Jest to wzrost o 11% w stosunku do analogicznego okresu w 2018 roku. Co ciekawe, większość tak dużej grupy przedsiębiorców stanowią głównie ludzie młodzi, dopiero co rozpoczynający swoją karierę zawodową.

 

Nastoletni biznes

Największy, bo aż 65% wzrost możemy zobaczyć w najmłodszej grupie wiekowej, ludzi do 19 roku życia. W dużej mierze są to osoby, które dopiero co skończyły szkoły średnie lub zawodowe, a teraz chcą połączyć pracę z dalszą nauką. Nieco mniejszy, ale również duży wzrost odnotowano w grupie 20-24 lata. W niej, w porównaniu z rokiem ubiegłym, na własny biznes zdecydowało się o 28% osób więcej. Wszystko to powoduje, że średni wiek przedsiębiorcy w Holandii zmniejszył się z 37 lat w 2017 roku, do 35 w 2019 roku.

 

Na własny rachunek

Izba Handlowa wskazuje, że młodzi ludzie coraz częściej wybierają formy samozatrudnienia jako pomysł na życie. Należy jednak wziąć tu pod uwagę dwie kwestie. Pierwszą z nich jest wzrost samoświadomości młodego pokolenia. Dostęp do wiedzy, liczne szkolenia eksperckie, darmowa pomoc prawna, czy choćby zajęcia w szkołach powodują, że wielu młodych podejmuje decyzję świadomie. Własna działalność to bowiem szansa na doskonały start. Wystarczy wspomnieć tu o wielu ulgach podatkowych, dotacjach unijnych i regionalnych. Jeśli więc młodzi biznesmeni dysponują odpowiednim pomysłem, który mówiąc kolokwialnie „chwyci”, łatwo mogą dorobić się dość dużych pieniędzy, nawet jeśli nie posiadają na początku zbyt dużego kapitału.

 

Świetny interes

Istnieje jednak i druga bardziej mroczna kwestia związana z samozatrudnieniem. Dotyczy ona ludzi z niższym wykształceniem, często również emigrantów. Wielu firmom łatwiej bowiem podpisywać umowy business-to-business niż umowy o pracę. Wtedy to pracodawca zmienia się w partnera biznesowego. Brzmi to może dobrze, ale rzeczywistość wcale nie wygląda tak różowo. Wszystko zależy bowiem od podpisanej umowy. Owszem pracodawca (czyli partner), nie odliczy np. kosztów uzyskania dochodów, Dostaniemy więc de facto na rękę więcej niż w przypadku zwykłej wypłaty. Przynajmniej teoretycznie możemy również samodzielnie wybierać najbardziej odpowiadające nam zlecenia.

Z drugiej jednak strony, osoby samozatrudnionej nie obejmuje prawo pracy. Możemy więc praktycznie zapomnieć o płatnym urlopie. Po drugie samozatrudnienie to również niepewność. Brak kontrahentów równa się brakowi dochodu. Ponadto osoba samodzielnie prowadząca działalność musi nie tylko ubezpieczyć siebie, ale i firmę. Chodzi tu między innymi o NNW, czy ubezpieczenie od niezdolności do pracy. Jeśli bowiem np. podczas pracy na budowie złamiemy nogę, to nie dość, iż nie dostaniemy wynagrodzenia za swoją pracę, to jeszcze zleceniodawca może nas obciążyć karami umownymi za niedotrzymanie terminów.

 

Dobrze czy źle

Czy więc własna, jednoosobowa działalność gospodarcza to przysłowiowy strzał w dziesiątkę, czy też gra niewarta świeczki? Na pytanie to trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Wszystko zależy bowiem od sytuacji, warunków i naszych perspektyw i planów na przyszłość. Za rozwiązaniem tym przemawia bowiem tyle samo wad, jak i zalet. Dane pokazują jednak, iż własna działalność gospodarcza staje się coraz popularniejsza na współczesnym rynku pracy.