Brutalny atak na sklep jubilerski

W nocy z soboty na niedzielę doszło do brutalnego napadu na sklep jubilerski w Waalwijk. Padły strzały.

Domownicy

Do napadu na jubilera i jego żonę doszło w nocy z soboty na niedzielę. Całe zdarzenie miało miejsce około godziny 22. Sklep o tej porze był już oczywiście zamknięty. Niemniej jednak z racji tego, iż mieszkanie właścicieli znajdowało się na piętrze, ludzie ci cały czas byli w budynku.

Około godziny dziesiątej wieczorem żona właściciela usłyszała dziwne stuknięcie na parterze. Nieświadoma niebezpieczeństwa kobieta postanowiła zobaczyć, co się stało. Gdy ledwie przeszła parę kroków, stanął przed nią zamaskowany mężczyzna. Napastnik popchał kobietę, tak iż upadła na ziemię. Leżąca na podłodze właścicielka zobaczyła jeszcze dwóch rabusiów. Cała trójka szybko związała kobietę. Chwilę później do skrępowanej dołączył jej mąż. Mężczyzna zaniepokojony tym, że jego żona nie wraca, zszedł na dół. Tam doszło do krótkiej walki z napastnikami. Wynik starcia 3 na 1 był jednak łatwy do przewidzenia.

 

Włamanie

Gdy właściciele zostali zneutralizowani, przestępcy zabrali się za pozyskanie fantów ze sklepu jubilerskiego. To zadanie nie było jednak tak proste, jak mogłoby się na początku wydawać. System alarmowy sklepu uruchomił się natychmiast, a całe pomieszczenie wypełniło się gęstym dymem. To spowodowało najprawdopodobniej, iż rabusie dość szybko uciekli z salonu. Policja nie informuje, czy złodziejom udało się wynieść jakieś drogie przedmioty i biżuterię.

Obecnie twa dochodzenie mające na celu ustalenie nie tylko personaliów sprawców, ale również tego, jak dostali się oni do wnętrza domu jubilera i później do znajdującego się pod nim sklepu. Okno bowiem od strony ulicy, tak jak i drzwi wejściowe, były nietknięte.

 

Dochodzenie

Gdy policjanci dotarli na miejsce zastali skrępowanych domowników. Na szczęście, oprócz delikatnych otarć po więzach, ludzie ci nie doznali poważnych obrażeń. Funkcjonariusze zdecydowali się jednak wezwać pogotowie, ponieważ gospodarze byli w szoku i wymagali opieki lekarskiej.

Wstępne przesłuchanie pary nie pozwoliło na ustalenie tożsamości sprawców. Policjanci wiedzą jedynie, iż jeden z napastników był wyjątkowo wysoki. Miał mieć powyżej 190 centymetrów wzrostu.

Niewiele informacji przekazali również świadkowie. Jeden z nich stwierdził, iż słyszał głośny huk, mogący być odgłosem wystrzału. Dźwięk ten potwierdza również żona jubilera. Ani ona, ani jej mąż nie widzieli jednak wystrzału. Praktycznie przez całą niedzielę teren wokół sklepu był ogrodzony policyjnymi taśmami a w budynku, jak i na pobliskim podwórku, pracowali policyjni technicy, ich celem było zabezpieczenie wszelkich śladów włamania.

Równolegle z tymi działaniami operacyjnymi, policja prosi wszystkie osoby będące feralnej nocy w okolicy jubilera, w Waalwijk o zgłaszanie się na policje, jeśli widzieli coś niepokojącego. Policja prosi również o udostępnianie materiałów z nagrań kamer monitoringu znajdujących się w okolicy. Być może któraś z nich uchwyciła prawie 2-metrowego mężczyznę w sobotnią noc.