Bomba w samolocie nad Holandią

Bomba w samolocie nad Holandią

We wtorek na niebie nad Królestwem Niderlandów doszło do bardzo niebezpiecznej sytuacji. Dwa belgijskie F-16 przechwyciły nad krainą tulipanów maszynę transportową z Chin i eskortowały ją na lotnisko w Liège. Obawiano się bowiem, iż na pokładzie samolotu znajduje się bomba.

We wtorkowy wieczór Belgowie poderwali dwa samoloty wielozadaniowe F-16. Maszyny te wzbiły się w niebo i poleciały na kurs przechwytujący chińskiego samolotu. Zadaniem pilotów, na prośbę niderlandzkiej kontroli przestrzeni powietrznej, było przechwycenie transportowca linii lotniczych Air China Cargo na holenderskim niebie i eskortowanie go do Liège, gdzie też planowo miał lądować. Czemu jednak siły lotnicze Belgii zostały postawione w stan tak nagłej gotowości?

 

Bomba na pokładzie

Boeing 777 Cargo chińskiego przewoźnika leciał ze standardowym ładunkiem. W momencie jednak, gdy był nad terytorium Królestwa Niderlandów, pojawiła się informacja, iż na jego pokładzie może znajdować się ładunek wybuchowy. Poinformować o tym mieli sami przedstawiciele linii lotniczej, kiedy to w mediach społecznościowych pojawiły się groźby wobec chińskich maszyn.
Gdy Boeing był w powietrzu, informacji o rzekomym ładunku wybuchowym nie dało się ani potwierdzić, ani obalić, więc wprowadzono procedurę bezpieczeństwa. Maszynie owszem pozwolono lądować w porcie docelowym. Zanim jednak przyziemiła, władze lotniska oczyściły pas i rejon placu postojowego, tak iż gdyby doszło do eksplozji minimalizować jej skutki. Po przeszukaniu jednak całego samolotu stało się jasne, iż był to fałszywy alarm.

Belgowie na holenderskim niebie

W całej tej sprawie może pojawić się pytanie, dlaczego to belgijskie myśliwce przejmowały samolot na holenderskim niebie? Czy Holendrzy nie mają sił powietrznych? Przecież ostatnio chwalili się nowymi F-35. Królestwo Niderlandów ma oczywiście siły powietrzne. Sęk jednak w tym, iż jest to dość mały kraj. Dlatego w tamtejszym rejonie postanowiono podejść do sprawy bezpieczeństwa nieba wspólnie z sąsiadami.

Belgijska para dyżurna patroluje niebo od ostatniego weekendu. Monitorują oni przestrzeń powietrzną Holandii, Belgii i Luksemburga. Zadanie to przejęli właśnie od Holendrów, którzy wykonywali tę misję przez ostatnie kilka miesięcy. Za rozwiązaniem tym przemawia czysty pragmatyzm. Jest po prostu taniej, a lecąc z prędkością naddźwiękową, jak to miało miejsce we wtorek, maszyny te są w stanie dotrzeć do wybranego punktu w raptem kilka minut.

Źródło:  Ad.nl