Biura w parkach wakacyjnych metodą na kryzys?
Koronawirus wywrócił do góry nogami życie wielu mieszkańców Holandii. Praca w domu – home office, która miała być ułatwieniem, stała się katorgą dla niektórych. Inni zaś z powodu epidemii stracili źródło utrzymania. Z tych dwóch elementów wielu zaradnych właścicieli parków wakacyjnych postanowiło stworzyć nowy pomysł na biznes.
Plusy…
Praca zdalna to ideał. Kto bowiem nie chciałby pracować siedząc wygodnie na tapczanie, w ciepłych kapciach i szlafroku, popijając kakało i trzymając laptopa na kolanach, tudzież stawiają go na stole przed sobą. Cisza spokój, przyjazna domowa atmosfera. Bez znajomych z pracy, którzy cały czas coś od nas chcą, bez szefa spoglądającego przez ramię. Bez petentów, których półgodzinne monologi zastąpiły, krótkie zwięzłe maile. Żyć nie umierać. Gdy zaś mamy jeszcze do dyspozycji własny ogród i możemy pracować na świeżym powietrzu… Czegoż więcej chcieć od życia?
I minusy pracy zdalnej
Problem w tym, iż w taką idyllę wieżą tylko ludzie, którzy nigdy nie pracowali zdalnie. W rzeczywistości taka praca to dla wielu koszmar. Co chwilę brakuje jakichś dokumentów, bo akurat te zostały w biurze. Nawet najdrobniejsza sprawa, która w firmie zajęłaby 5 minut, ciągnie się przez pół dnia, bo inny współpracownik nie raczy odpowiedzieć na maila. Cisza i spokój prysły, gdy sąsiad na kwarantannie postanowił rozpocząć remont w domu i wierci od samego rana tak, że już głowa pęka. Gdy do tego dodamy jeszcze męża/żonę, która/który uważa, że mamy wolne (bo przecież jesteśmy w domu) i dzieci domagające się pomocy w wirtualnych lekcjach, można zrobić tylko jedno – zwariować.
Połączyć najlepsze cech pracy zdalnej i biurowej?
A gdyby tak dało się połączyć najlepsze elementy z pracy zdalnej i biurowej w jedno? Jest to możliwe i wcale nie polega na związaniu, zaklejeniu taśmą usta dzieciom, partnerowi/partnerce i zamknięciu ich w szafie. Nie trzeba też mordować sąsiada. Na bardzo ciekawy pomysł wpadli właściciele parków wakacyjnych, którzy postanowili wyjść naprzeciw ludziom niepotrafiącym pracować w domu.
Ledwo wiążą koniec z końcem
Kierownictwo kilku parków wakacyjnych szukając rozwiązania wyjścia z obecnego kryzysu, wpadło na dość nietypowy pomysł. Postanowili oni oferować swoje najbardziej luksusowe domki jako biura. W budynkach jest prąd, dostęp do internetu, własna toaleta i aneks kuchenny. Oprócz tego jest to co najważniejsze. Cisza i spokój. Biznesmen, czy urzędnik pracujący zdalnie może przyjechać rano do pracy. Rozłożyć papiery na stół w jadalni, zasiąść przy biurku z laptopem i pracować w ciszy i spokoju. Jeśli zaś czekają go nadgodziny, nie ma problemów, by przenocować na miejscu. Przy tym wszystkim osoba taka spełnia zalecenia RIVM. W domku jest bowiem sama, nie ma kontaktu z postronnymi. Nie ma więc ryzyka zakażenia.
To się sprawdza
Jak wskazuje dyrekcja parku wakacyjnego przy plaży w 's-Gravenzande, ten z pozoru szalony pomysł się sprawdza. Obecnie biurami stało się 13 z 75 udostępnionych do tego celu bungalow, a właściciele dostają ciągle nowe zapytania o ceny i dostępność.
Coraz więcej osób godzi się na takie rozwiązanie, płacąc nawet 150-250 euro tygodniowo. Po miesiącu zamknięcia z rodziną dla niektórych jest to bowiem niewielka cena za święty spokój. Ponadto część firm widząc spadek wydajności swoich pracowników, sama podsuwa im takie rozwiązanie, oferując nawet współfinansowanie takowej przeprowadzki.