Przypadkowy bilet do lepszego świata. Uchodźcy wojenni na bruku

Europejski Trybunał Sprawiedliwości zajmie się uchodźcami

Wojna to tragedia potrafiąca złamać życie tysięcy ludzi. W przypadku jednak konfliktu na Ukrainie dla pewnej grupy stała się ona biletem do lepszego świata. Jak to możliwe? Chodzi tu o sprawę tak zwanych „obywateli państw trzecich”, którzy wraz z rodowitymi Ukraińcami trafili do holenderskich schronisk. Wielu z nich myślało, iż rozpocznie nowe życie w krainie tulipanów, teraz jednak osoby te zostały wyrzucone na bruk.

Dordrecht

Drugiego kwietnia władze Dordrechtu rozpoczęły "deportację" 90 obywateli należących do państw trzecich, a będących zameldowanymi w schronisku dla obywateli Ukrainy. Jest to pierwsza gmina, która zdecydowała się działać w tak radykalny i bezpardonowy sposób. Pozostałe samorządy wstrzymują się z podobnymi decyzjami w oczekiwaniu na list od Sekretarza Stanu Erica van der Burga, który w odchodzącym gabinecie odpowiada za politykę azylową. Miasta bowiem nadal nie do końca wiedzą, jak w szczegółach postępować z tą bardzo specyficzną grupą uchodźców wojennych.

 

Problemy

Kim jest owa specyficzna grupa uchodźców? Gdy wybuchła wojna na Ukrainie, na terenie zaatakowanego państwa mieszkali nie tylko Ukraińcy czy obywatele Unii Europejskiej. Było tam też wielu obywateli państw trzecich, przybyszów z Afryki czy Bliskiego i Dalekiego Wschodu. Ludzie ci uciekali na zachód przed bombami tak samo jak Ukraińcy i tak samo jak oni znaleźli bezpieczne schronienie w Niderlandach. Przybysze ci przez dwa lata mogli korzystać dokładnie z takich samych praw jak obywatele zaatakowanego kraju: pracować w Holandii, uczyć się, korzystać z opieki zdrowotnej. Wraz z drugim kwietnia przepisy te jednak przestały działać, powodując, iż 2500 ludzi z niepokojem patrzy w przyszłość.

 

Chaos

Na krótko przed początkiem kwietnia w Holandii zapanował nawet mały chaos prawny. Część studentów z Afryki uczących się na Ukraińskich uniwersytetach, którzy przez lata mieszkali w ośrodkach dla Ukraińców i zaaklimatyzowali się już w Holandii, złożyło pozwy sądowe. Sądy orzekające, często w trybie doraźnym, wydawały najróżniejsze wyroki, od tych nakazujących uchodźcom państw trzecich opuszczenie ośrodków, po takie, w których gwarantowały im równe z Ukraińcami prawa. To właśnie ta niepewność prawna doprowadziła do sytuacji, iż holenderskie gminy, z wyjątkiem Dordrechtu, postanowiły się wstrzymać z działaniami do czasu rządowych wytycznych.

Podłoże problemu

Wspomniany Dordrecht postanowił jednak działać. Władze miasta wskazują bowiem, iż nie ma powodów, by nie usuwać tych ludzi. Procedura ruszyła z prostej przyczyny. Ukraińcy są w Holandii, bo w ich kraju toczy się wojna. Obywatele państw trzecich mogą zaś wrócić do swoich ojczyzn. Tam bowiem zwykle nie dzieje się nic złego. Nie powinni więc nadużywać holenderskiej gościnności.
W efekcie 90 osób zostało usuniętych z ośrodka recepcyjnego Crown Point. Jak bowiem wskazuje gmina „nielegalnie przebywali w schronisku dla Ukraińców” nie są bowiem Ukraińcami i powinni zrobić miejsce dla prawdziwych Ukraińców uciekających przed wojną. Oni zaś mogą wrócić do Tunezji, czy Maroka.

 

Tak jak stali

Uchodźcy jednak nie chcą dać za wygraną. Alarmują, iż władze łamią prawa człowieka, często wyrzucając ich tak jak stali. Nie ma więc mowy o trzymaniu przez miasto za rączkę i umieszczaniu ich w samolocie do ich ojczyzn. Osoby te z dnia na dzień stały się wręcz bezdomnymi.
Sytuacja wygląda więc wyjątkowo nieprzyjemnie i coraz więcej organizacji chce, by rząd jak najszybciej uregulował te sprawy. Inaczej bowiem z każdym dniem ten chaos będzie narastać.

 

Źródło:  AD.nl