Bezdomni gastarbeiterzy umierają na ulicach Rotterdamu

Łotysz nie chce mówić w sprawie Piotra

W ciągu zaledwie sześciu dni na ulicach Rotterdamu zmarło dwóch bezdomnych migrantów zarobkowych z naszej części Europy. Jak do tego doszło? Czy miasto zrobiło zbyt mało, by chronić tych ludzi?

Bezdomni umierają na ulicach

Nieco ponad dwa tygodnie temu w Weena został znaleziony martwy 38-letni Węgier. Na nieboszczyka natknął się zwykły przechodzień, który natychmiast zawiadomił policję. Sześć dni później na Essenburgsingel, w Rotterdamie-Zachodnim odnaleziono ciało innego migranta zarobkowego, któremu podwinęła się noga i stał się bezdomnym. Był nim 34-latek. Jego dokładne dane nie zostały jeszcze opublikowane. Być może policja ma problemy, w kwestii skontaktowania się z rodziną zmarłego w kraju pochodzenia (ich bowiem należy powiadomić w pierwszej kolejności).

 

40 lat

Dla niektórych wieść o śmierci dwóch bezdomnych migrantów to tylko suchy news i statystyka. Pastor Martijn van Leerdam z Pauluskerk wskazuje jednak, iż jest to bardzo bolesna wiadomość. „To już prawie nie jest dla mnie zaskoczeniem, a jednak za każdym razem mnie przeraża” – mówi dziennikarzom AD, wskazując, że jego zdaniem bezdomni z naszej części Europy nie żyją dłużej niż 40 lat. Życie na ulicy po prostu ich zabija.

 

Na marginesie

„Im dłużej śpią na zewnątrz, tym więcej narastają dolegliwości medycznych i psychicznych. Są narażeni na zimno i deszcz. Ponadto pewną rolę odgrywa także desperacja wynikająca ze spania na zewnątrz” – mówi duchowny dodając „Świadomość, że znajdujesz się na marginesie społeczeństwa i że jesteś wykluczony, zwiększa ryzyko uzależnienia się od szkodliwych substancji. Dopóki nie zapewnimy tym ludziom schronienia, będą nadal umierać na ulicach”.

 

Przerażająca statystyka

Słowa pastora niejako potwierdzają władze gminy. Urzędnicy z Rotterdamu podają, iż liczba bezdomnych w ich obszarze rośnie. W ciągu ostatnich trzech lat na ulicy zmarło pięciu bezdomnych. W tym 32-letni Polak, którego w ubiegłym roku odnaleziono w namiocie w Kralingse Bos.
Problem ten widzi też część radnych, którzy mówią o „nieludzkiej polityce w Rotterdamie”, ta bowiem zamykała drzwi do schronisk dla byłych gastarbeiterów. Teraz to jednak ma się zmienić. W marcu przedstawiono nową politykę względem bezdomnych migrantów. Od 1 czerwca w pobliżu lotniska ma powstać specjalne schronisko dla nich.

 

Działania oddolne

Do tego czasu grupie około 150 bezdomnych migrantów pomagają zwykli ludzie.  „Czujemy się całkowicie bezsilni. Jedyne, co możemy zrobić, to rozdać kanapki, gorące posiłki, odzież i śpiwory. Wolelibyśmy dać każdemu łóżko, ale jesteśmy na to za mali. To jednak bułka z masłem dla gminy” – mówi przytoczony wyżej pastor, wskazując, iż władze zbytnio zwlekają z działaniami. Samorząd wskazuje jednak, iż to nie tak proste jak może się wydawać. Trzeba przygotować miejsce, znaleźć personel, który zajmie się opieką nad tymi ludźmi, zagwarantować budżet. To wszystko wymaga naprawdę wiele pracy.

 

Czy jednak bezdomni będą chcieli skorzystać z tego schroniska? W jego wnętrzu ma obowiązywać całkowita abstynencja dotycząca alkoholu i narkotyków. Ludzie pod ich wpływem nie będą wpuszczani do środka. To zaś oznacza, iż wielu bezdomnych może niestety wybrać butelkę zamiast pomocy.

 

 

Źródło:  AD.nl