Belg kupił polskie prawo jazdy na ulicy i myślał że jest legalne
Pewien mieszkaniec Lommel został skazany na 80 godzin prac społecznych. Stało się to po tym jak holenderska żandarmeria dopadła go z fałszywym polskim prawem jazdy. Ok, można powiedzieć, iż skazany jest sam sobie winien. Sęk jednak w tym, iż o tym, że dokument jest fałszywy, człowiek ten dowiedział się od żandarmów.
Prawo na ulicy
Cała sytuacja jest wyjątkowo dziwna. 32-letni mieszkaniec Lommel kupił swoje prawo jazdy na ulicy w Antwerpii za 800 euro. Dokument ten nabył od człowieka o dziwnym, trudnym do wymówienia nazwisku, którego nie pamięta. Tak nabytym "prawkiem" oskarżony posługiwał się na co dzień.
Prawko
Po co Holendrowi było prawo jazdy? Jak wskazał przed sądem, kilkukrotnie starał się on odnowić swój dokument, gdy ten stracił ważność. Co istotne „papier” ten nie został mężczyźnie odebrany za przewinienia drogowe. Jego dokument wystawiono w Sint Maarten i po pewnym czasie od zameldowania po prostu stracił ważność, a jego właściciel nie chciał iść na nowy kurs, bo to sporo by go kosztowało. W jego głowie pojawił się więc szalony pomysł, by kupić polskie prawo jazdy. To jest przecież tańsze niż Holenderskie. Stojący przed sądem człowiek dotarł do ludzi, którzy zapewnili go, że załatwią mu legalne dokumenty. Wystarczy zapłacić. Mężczyzna się zgodził i otrzymał nasze, rodzime "prawko".
Legalne?
Oskarżony miał myśleć, iż to legalny dokument. Na zasadzie w Holandii nie chcieli mu wystawić jego prawa jazdy, ale zrobili to w Polsce. W podejściu tym utwierdziła go kontrola drogowa. Podczas sprawdzania dokumentów patrol policji w Belgii nie miał do prawa jazdy żadnych zastrzeżeń, więc mieszkaniec Lommel uznał je za w pełni legalne. Dopiero druga kontrola w wykonaniu żandarmerii sprawiła, iż kierowca trafił przed sąd. Marechaussee natychmiast bowiem zauważyła, że to trefny dokument, nie pasował ani tusz, ani technika druku.
Kpiny z wymiaru sprawiedliwości
Prokurator w tej sprawie uważa, iż zeznania oskarżonego to kpina z wymiaru sprawiedliwości. Nie da się legalnego prawa jazdy nabyć na ulicy od przypadkowego człowieka. Dlatego też przypuszcza, iż kierowca od samego początku wiedział, że to fałszywy dokument. W efekcie domagał się dla niego 2 miesięcy więzienia.
Szczęście w nieszczęściu
Sąd najpewniej zgodziłby się z żądaniem oskarżyciela. Kierowcę przed tym wyrokiem uratowała jedynie sytuacja życiowa. Jest on jedynym żywicielem rodziny. W efekcie jego najbliżsi mogliby na tym wyroku bardzo mocno ucierpieć. W Holandii zaś, jak i w każdym innym państwie prawa, taka forma odpowiedzialności zbiorowej jest nie do pomyślenia. Skończyło się więc na wspomnianych na wstępnie pracach społecznych.
Źródło: AD.nl