Belastingdienst państwowe kontrole i dyskryminacja Polaków

Od dłuższego czasu czarne chmury zbierają się nad holenderskim urzędem skarbowym. Belastingdienst w ciągu ostatniego półrocza był posądzany o nieuczciwe praktyki, rasizm czy systemy informatyczne łamiące wytyczne RODO. Fiskusa posądzano również o podwójne standardy względem Polaków i innych obcokrajowców. Te ostatnie oskarżenia jak podaje AP (organ nadzorczy holenderskich Danych Osobowych), okazały się prawdą.

Wczoraj AP opublikowało wyniki badania. Stwierdzono, iż administracja podatkowa i celna Królestwa Niderlandów przez lata dyskryminowała obywateli o podwójnym obywatelstwie. Dotyczy to zwłaszcza ludzi, którzy chcieli ubiegać się o zasiłek z tytułu opieki nad dzieckiem. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, iż osoba posiadająca np. obywatelstwo polskie i holenderskie była z automatu traktowana jako potencjalny oszust i złodziej, który chce wyłudzić świadczenie.

 

Jak wskazuje przewodniczący AP,  w Belastingdienst coś poszło ewidentnie nie tak. Ludzie powinni mieć pewność, iż dane, jakie zbiera administracja podatkowa, a które nierzadko są obowiązkowo przez nich wymagane, są traktowane z należytą starannością i uczciwością. Analiza pokazuje, iż jednak tak nie było i w skarbówce doszło do poważnych naruszeń dotyczących prawa jednostek do prywatności. Wiadomość ta nie dziwi dziennikarzy ani obserwatorów całej afery z urzędem skarbowy. Działania AP po prostu potwierdziły dobitnie podejrzenia, o których mówiło się już od dłuższego czasu, nie było jednak, aż do teraz twardych dowodów.

4 lata

Jak podaje AP, Belastingdienst już w 2014 roku powinien znieść obowiązek podawania danych o podwójnym obywatelstwie w procesie ubiegania się o zasiłek wychowawczy. Informacja ta nie jest potrzebna, zdaniem kontrolerów, w żaden sposób do walki z nadużyciami. Nie zmienia ona też mechanizmu przyznawania świadczenia. Mówiąc inaczej, jest po prostu zbędna i do niczego niepotrzebna urzędnikom. To jednak nie przeszkadzało fiskusowi do 2018 roku nadal domagać się od petentów tych danych. W maju 2018 blisko półtora miliona osób było zarejestrowanych z uwzględnieniem danych o podwójnym paszporcie. Można ich było łatwo znaleźć, stanowili bowiem specjalną grupę podatników. Petenci nie wiedzieli oczywiście o takiej formie stygmatyzacji.

 

Przykre konsekwencje

Kwestia zasiłku wychowawczego to jedna z najbardziej drażliwych kwestii związanych z oceną afery w fiskusie. Okazało się bowiem, iż wielu płatników zostało „z automatu” wedle niejasnych kryteriów uznanych za oszustów. Nakazano im zwrot wypłaconego zasiłku wraz z odsetkami. Ludzie, chociaż rozliczali się prawidłowo z każdego centa, popadali w długi, niektórzy musieli sprzedawać samochody lub domy, by spłacić Belastingdienst. Dopiero po czasie urząd przyznał się do pomyłki i oddał niesłusznie zabrane pieniądze. Nieoficjalnie mów się, iż właśnie jednym z kryteriów zwiększającym szansę na bycie „oszustem podatkowym”, było właśnie podwójne obywatelstwo.

Belastingdienst wprowadzał w błąd

AP w swoim raporcie nie pociąga nikogo do odpowiedzialności. Nie ma on bowiem tła personalnego, a systemowe. Kontrolerów nie interesowało, kto używa tego systemu, ale w jaki sposób jest on wykorzystywany i jakie mechanizmy w nim działają. Kontrola ta, oprócz potwierdzenia domysłów o pewnej formie dyskryminacji i rasizmu ukazała również podejście samego fiskusa. Aleid Wolfsen, przewodniczący AP wskazał, iż skarbówka nie chciała współpracować z kontrolerami. Podczas dochodzenia kilkukrotnie wprowadzano ich w błąd. Początkowo bowiem urząd miał negować fakt rejestracji podwójnego obywatelstwa. Dopiero pod wpływem nacisku i gróźb kar finansowych związanych z brakiem współpracy oraz zmianami w kierownictwie, fiskus się ugiął i odsłonił przed kontrolerami swoje tajemnice.