Bądź patriotą, jedz frytki!

Opuszczamy na chwilę Holandię, by przyjrzeć się temu co dzieje się w Belgii. Tam bowiem wzywa się mieszkańców, by w patriotycznym uniesieniu jedli frytki co najmniej dwa razy w tygodniu.

Frytki na obiad lub jako przekąska dwa razy w tygodniu. Pomysł ten przypadnie na pewno do gustu dzieciom, które wręcz uwielbiają smażone w głębokim tłuszczu kartofle. Również wielu dorosłych uśmiechnie się na taką smaczną, choć niezbyt zdrową przekąskę. Tym bardziej teraz, jedząc belgijskie frytki, można pozbyć się wyrzutów sumienia dotyczących zbędnych kalorii, czy niezdrowego trybu życia. Wszystko dlatego, iż jedzenie tego popularnego fast-food’u w Belgii to przejaw patriotyzmu.

 

Ratunek gospodarki?

Dziwne? Niekoniecznie. Jedzenie frytek ma bowiem uratować jedną z gałęzi tamtejszej gospodarki. Romain Cools, szef belgijskiego związku plantatorów ziemniaków Belgapom, prosi swoich rodaków o sięgniecie po kartofle. Chodzi bowiem o to, aby Belgowie zrobili wszystko, by pozbyć się nadwyżki ziemniaków. Kraj ten bowiem obecnie jest dosłownie zasypany tymi popularnymi bulwami.

 

Światowa potęga

Belgia jest bowiem jednym z największych na świecie producentów tych warzyw. Co roku kraj ten eksportuje miliony ton praktycznie na wszystkie kontynenty. To pozwala nie tylko na godne życie farmerów, ale i potężny zastrzyk finansowy do kasy państwa. Niestety w momencie wybuchu epidemii koronawirusa eksport zamarł. Zamówienia płynące do Belgii znacznie zmalały. Również na rynku wewnętrznym kartofel również borykają się z brakiem popytu. Restauracje, będące kiedyś podstawowymi odbiorcami obok supermarketów, zawiesiły działalność i nie zgłaszają się po nowe dostawy. Szacuje się, iż zapotrzebowanie spadło o 750 000 ton.

 

Ratunek

By więc maksymalnie zmniejszyć straty, zewsząd płyną apele, o mocniejsze włączanie ziemniaków do swojej diety. Nie tylko za pośrednictwem słynnych belgijskich frytek, ale również wszelkiej maści zapiekanek, sałatek, czy zup. Ponadto Belgowie masowo dodają kartofle jako składnik paszowy na swoich farmach. Bulwy też testowane są jako źródła energii (biogaz).

Polacy mieszkający w Belgii żartują, iż w naszym kraju już od pokoleń ludzie doskonale wiedzą, co można zrobić z ziemniaka. Nasi rodacy odradzają jednak takie eksperymenty Belgom, z racji na zbyt słabą głowę.

Chcesz podzielić się z rodakami ważnymi informacjami z Holandii lub Belgii? Pisz do nas na GP24.