Azylanci chcieli się zadźgać

Jakiś czas temu, informowaliśmy o coraz większej przemocy pojawiającej się w ośrodkach dla uchodźców ubiegających się o azyl. Pomimo upływu czasu sytuacja nie zmieniła się na lepsze. W niedzielną noc, w ośrodku w Gilze, w Brabancji doszło do walki na noże. Są ranni.

W późnych godzinach nocnych, około 50 minut po północy, na policję zadzwonili opiekunowie z ośrodka dla nielegalnych emigrantów w Gilze, w Brabancji. Personel poinformował dyżurnego, że na terenie placówki doszło do starcia pomiędzy 48 i 51 latkiem.

Walka na noże

Gdy policjanci przybyli na miejsce początkowa sprzeczka przerodziła się już w bójkę z użyciem niebezpiecznych narzędzi. Funkcjonariusze zastali mężczyzn uzbrojonych w noże. Na torsach i rękach walczących było widać, że ostrza te nie stanowiły tylko i wyłącznie rekwizytów i zostały użyte w walce. Mundurowi wiedzieli więc, że nie ma na co czekać. Szybko przebili się przez kordon mężczyzn, kobiet i dzieci cieszących się z darmowego widowiska i rozdzielili mężczyzn. Obaj byli ranni. Na szczęście obrażenia te nie zagrażały życiu. Były to bowiem zwykłe skaleczenia oraz płytkie rany cięte i kłute. Niemniej jednak jeden z walczących, zanim trafił na przesłuchanie na komendę, musiał zostać zabrany do szpitala na leczenie. Drugiego pogotowie opatrzyło na miejscu.

Obecnie mężczyźni przebywają w areszcie. Policja bada szczegóły zajścia, wzywa również wielu obserwujących zdarzenie świadków. Z racji na barierę językową i obowiązkowy udział tłumacza przysięgłego, dochodzenie może potrwać kilka dni.

Emigranci idą na noże w ośrodku w Gilze i Zutphen. Są ranni.

Dźgnięcie w Zutphen

Wydarzenie mające miejsce Gilze to niejedyna poważna awantura, jaka miała miejsce w ten weekend w ośrodkach dla uchodźców. W Zutphen, gdzie również mieszkają nielegalni emigranci i ci ubiegający się o azyl w Holandii, doszło do "dyskusji". Podczas gwałtownej wymiany zdań, jeden z mieszkańców został pchnięty nożem. Wydarzenie to miało miejsce w sobotę około godziny 20:30. Rzecznik lokalnej policji mówi w tym przypadku jednak tylko i wyłącznie o „małym incydencie”, co pozwala się zastanowić, jak wyglądają te poważne w wykonaniu uchodźców.

Zaprzepaszczona szansa na azyl

Do ośrodków takich jak ten w Zutphen, czy w Gilze trafiają ludzie ubiegający się o azyl w Holandii, jak i ci, którzy zostali złapani na terenie Niderlandów, gdy chcieli przedostać się np. do Wielkiej Brytanii. Ludzie ci czekają tam na koniec procedury azylowej, trwającej często nawet kilka miesięcy lub odliczają dni do deportacji do kraju pochodzenia. Wielu z nich, to tak zwane „widma”,  czyli osoby bez żadnych dokumentów tożsamości. Różne religie czy narodowości, powodują zaś, iż ośrodki te to istne beczki prochu, w których bardzo łatwo o „wybuch”. Pojawienie się przemocy, to zaś często koniec snów o możliwości pozostania w Holandii. Wszystko dlatego, że wyrok lub konflikt z lokalnym prawem, prawie zawsze skutkuje odrzuceniem wniosku o azyl i późniejszą deportacją.