Amsterdam się wali na oczach przechodniów i gości kawiarni

Wiele wskazuje na to, iż idąc chodnikiem w Amsterdamie, będzie się można wykąpać w przylegającym do niego kanale. Nieremontowane przez lata alejki, stale podmywane przez wodę po prostu się zapadają, tak jak to miało miejsce na Binnengasthuisstraat, w centrum miasta.

Rumor, huk i plusk. Po chwili już było po dość sporym fragmencie nabrzeża – chodnika, na którym stała latarnia. Cegły się posypały, ziemia się osunęła i wszystko znalazło się pod wodą. Budynek Uniwersytetu w Amsterdamie, który stoi zaraz przy osuwisku, na szczęście nie ucierpiał. Obyło się też bez ofiar. W momencie zdarzenia, około godziny 12:30, nikt na szczęście tamtędy nie przechodził lub zdołał się w porę zatrzymać, słysząc niepokojące dźwięki.

Ludzie siedzący naprzeciw osuwiska w Café 't Gasthuys mówią, iż to trwało sekundy i cały chodnik wraz ze stojącą na nim latarnią zniknął pod wodą. Potem pojawiło się wielu gapiów i policjantów. Funkcjonariusze jak zeznają świadkowie, mieli pełne ręce roboty. Musieli bowiem powstrzymać łodzie przepływające kanałem. Wszystko dla bezpieczeństwa ich załóg, ponieważ gruz i elementy oświetlenia ulicznego mogły łatwo uszkodzić dna statków.

Zimny prysznic

Całe zdarzenie to pokłosie tragicznej sytuacji nabrzeży w zabytkowej części Amsterdamu. O całej sprawie pisaliśmy już w lutym. Wtedy też mówiliśmy o dokładnym sprawdzeniu mostów i murowanych brzegów praktycznie wszystkich kanałów wiodących przez miasto. Plany takiej inwentaryzacji powstały i coś faktycznie zaczęło się dziać. Niemniej jednak wszystko miało niemal ślimacze tempo.

Zawalenie się podmytego chodnika przed uniwersytetem i groźba uszkodzenia samego budynku sprawiła, iż stołeczne władze spotkał zimny prysznic. To, o czym bowiem ostrzegali od dłuższego czasu w raportach architekci i konserwatorzy zabytków, okazało się prawdą.

Samorząd zapowiada więc wszczęcie natychmiastowych działań. Eksperci wskazują, iż to najwyższy czas. Mówi się o dziesiątkach kilometrów ścian nabrzeża, które są w tragicznym stanie i w każdej chwili mogą podzielić los chodnika na Binnengasthuisstraat.

Amsterdam wprowadzi zakaz pływania?

Zdaniem konserwatorów zabytków, ratunkiem dla linii brzegowej byłoby zatrzymanie ruchu. Dotyczy to zarówno ruchu samochodów, jak i łodzi płynących po kanałach. Nacisk spowodowany przez pojazdy jest bowiem o wiele większy niż ten, który zakładali projektanci, umacniając brzegi nierzadko ponad 100 lat temu. Również łodzie motorowe są większe i pływają szybciej niż w XIX i na początku XX wieku. W efekcie powodują one większe fale, które o wiele silniej uderzają w tę strukturę i podmywają jej dno. Jeśli więc władze z tym nic nie zrobią i nadal będą remontować do 3 km nabrzeży rocznie (z 600 km. znajdujących się w mieście), sytuacje takie jak zawalenie się 25-metrowego odcinka przed uniwersytetem, będą się zdarzać coraz częściej.

 

Amsterdam chodnik przed uczelnią

A tak to miejsce wyglądało przed zapadnięciem się chodnika