Amsterdam chce wybudować 10 000 domów na wynajem

Przekręt mieszkaniowy - kolejni oszukani Polacy

O sytuacji mieszkaniowej w Amsterdamie pisaliśmy już nieraz na łamach naszej strony. W większości przypadków były to informacje, które nie napawały optymizmem. Najnowsze wiadomości z Holandii zrywają jednak z tą tradycją, wiele wskazuje bowiem na to, że w ciągu 5 lat sytuacja w stolicy ma się poprawić.

Wszystko dlatego, że samorządowcy z Amsterdamu zamierzają zbudować łącznie dziesięć tysięcy domów na wynajem dla ludzi dysponujących średnimi dochodami. Cała inwestycja ma zająć pięć lat, a koszty mieszkania w takich budynkach mają sprostać możliwościom finansowym klasy średniej takiej jak np. nauczyciele czy opiekunowie medyczni.

Ogłoszona w poniedziałek, przez lokalne władze, informacja ma być ważnym elementem walki z potężnym niedoborem mieszkań w stolicy kraju. 3 lutego samorządowcy podpisali w tej sprawie list intencyjny z podmiotami zajmującymi się budową nieruchomości.

 

Szeroki pakiet

Podpisany w poniedziałek dokument nie ogranicza się jednak tylko do samego postawienia 10 000 domów. Najnowsze wiadomości z Holandii wskazują, że list intencyjny zawiera również wytyczne w szeregu innych kwestii. Wśród nich najważniejsza dotyczy kosztów wynajmu. Te mają być niejako zamrożone na wiele lat, tak by odpowiadały ludziom ze średnimi dochodami. Ponadto ważnym elementem tej przedwstępnej umowy jest sam wynajem. Chodzi bowiem o to, by budynki były bezpośrednio wynajmowane mieszkańcom. Władza chce bowiem uniknąć szybkiego wykupu nieruchomości przez pośredników i prywatnych właścicieli, którzy mogliby potem oferować je na rynku wtórnym, zawyżając znacznie ceny metrażu. Ponadto prowadzone projekty budowlane mają stymulować lokalną gospodarkę i być relatywnie tanie.

 

Koszty

Amsterdam szacuje, iż ceny wynajmu nowych nieruchomości miałyby wahać się od 740 do 1050 euro miesięcznie. Koszty te powinny być akceptowalne dla mieszkańców z dochodami rzędu od 39055 do 61707 euro rocznie. Ludzie z takiego przedziału dochodowego mieliby również pierwszeństwo w wyborze i najmie lokali. Cena ta byłaby wartością wyjściową. Później władze nie ukrywają, iż koszty mogłyby rosnąć. Te jednak byłyby na z góry ustalonym poziomie. Swoiste, wspomniane wyżej, zamrożenie opierałoby się bowiem na poziomie inflacji + 1% kosztów w skali roku. Nie byłyby to więc znaczące podwyżki.

 

Budowa

Na chwilę obecną wszystkie strony są zadowolone z umowy. Wiadomo jednak, iż „diabeł tkwi w szczegółach”. Trudno więc powiedzieć, czy ustawy azotowe, braki kadrowe lub kwestie związane z rosnącymi cenami materiałów nie sprawią, iż projekt w ciągu pięciu lat nie zwiększy kosztów, co automatycznie przełożyłoby się na wzrost cen dla najemców.