A50 zamknięta – krowy na autostradzie

Kierowcy w Holandii już nie raz widzieli dziwne rzeczy dziejące się na tamtejszych autostradach. Wypadki, samobójców jadący pod prąd czy zasypiający za kierownicą tirowców, to wszystko się zdarza. W rejonie wybrzeża można trafić nawet na wyskakujących z tirów uchodźców, ale krowy? Stado kopytnych to na autostradzie coś nowego.

We wtorek rano autostrada A50 na kierunku z Arnhem do Oss blisko Heteren została całkowicie zablokowana. Wszystko z powodu stada krów, które przez dłuższą chwilę w eskorcie policji, straży pożarnej i Rijkswaterstaat (służby utrzymania autostrad), musiało przechadzać się po autostradzie.

 

Pożar

Zwierzęta nie postanowiły jednak udać się na wielką włóczęgę. Nie uciekły więc z pastwiska i nie starały się złapać stopa. Kopytne jechały jedną ciężarówką, gdy nagle kierowca zauważył, iż coś złego dzieje się z jego przyczepą do przewozu bydła. Pojazd momentalnie zatrzymał się na poboczu. Prowadzący go mężczyzna dokonał pobieżnych oględzin. Zobaczył, iż przyczepa zaczyna się tlić i może w każdej chwili się zapalić.

 

Prośba o pomoc

W zaistniałej sytuacji kierowca tira zadzwonił po pomoc. W kilka minut na miejsce zdarzenia przybyły służby utrzymania autostrady, policja i straż pożarna. Jednostki te zatrzymały ruch na drodze, tak by można było wyprowadzić z naczepy coraz bardziej poddenerwowane dymem i smrodem zwierzęta. Kierowca nie zrobił tego wcześniej, ponieważ sytuacja nie była jeszcze tragiczna, a spłoszone zwierzęta wybiegające na trzy pasy autostrady stałyby się ogromnym zagrożeniem dla kierowców. Uderzenie w krowę warzącą ponad 350 kilogramów, z prędkością 100 kilometrów na godzinę, zakończyłoby się tragicznie nie tylko dla „krasuli”, ale również dla kierowcy i pasażerów samochodu, przed którym kopytne miało pecha się znaleźć.

 

Krowy pod specjalnym nadzorem

Krowy zwykle nie wymagają opieki pasterza. We wtorek jednak grupy 10 krów pilnowało kilkunastu mężczyzn. Zwierzęta ewakuowane z ciężarówki były już i tak bardzo poddenerwowane. Ucieczka od dymu i ognia spowodowała zaś, iż znalazły się na autostradzie. Istniało ryzyko, iż szum samochodów, nierozważne zatrąbienie kogoś z przeciwka spowoduje, że zwierzęta zaczną uciekać w panice. Z tego też względu drogę maksymalnie odgrodzono stawiając na niej w  poprzek tira i wóz straży pożarnej. Zwierzęta okrążył zaś kordon ludzi, pilnujących, by te nagle się nie rozbiegły.

 

Podmiana pojazdu

Strażakom przybyłym na miejsce szybko udało się ugasić naczepę. Krowy nie mogły jednak kontynuować w niej dalej jazdy. Dlatego też należało zaczekać na przyjazd kolejnego tira, by móc załadować zwierzęta i ruszyć w dalszą drogę. Wszystko to spowodowało, iż na A50 pomimo wyznaczenia objazdów na przez Arnhem na A12, A325 i A15, korek osiągnął długość ponad 6 kilometrów.