Czy tanie loty naprawdę są tanie?

Tanie linie lotnicze, a zwłaszcza Ryanair, kuszą w ostatnim czasie tanimi biletami, dzięki którym już za parę euro zwiedzimy Europę lub szybko i komfortowo wrócimy do Polski. Czy jednak jest to tak korzystna oferta, jak się wydaje?


Szumna akcja promocyjna.

Ryanair reklamuje się, iż loty z Holandii do Londynu lub Manchesteru, to koszt zaledwie 10 euro. Za połączenie do Warszawy czy Marsylii zapłacimy o trzy euro więcej. Neapol, Ibiza, Malaga czy rodzimy Kraków, to przelot w cenie 25 euro. Ponadto za 18 euro możemy jeszcze polecieć do np. Fezu w Maroku. Oferta ta wydaje się doskonałym pomysłem na weekendowy wypad lub na szybki i wygodny powrót do domu, dzięki któremu już w ciągu 2 godzin możemy przenieść się z Holandii do Polski i z powrotem. To rozwiązanie pozwala nam więc świetnie zaoszczędzić czas i pobyć dłużej z rodziną. Gdy zaś dodać do tego loty z lotniska w Eindhoven, Schiphol i Maastricht Aachen, wizja rezygnacji z busów robi się coraz bardziej atrakcyjna.

Linie lotnicze rozpoczynają polowanie na nieostrożnych klientów. Przynętą mają być tanie loty.

Haczyk na klienta

Jeśli jednak jest tak tanio, to dlaczego busiki jeżdżące do Holandii są nadal tak popularne? Oprócz tego, iż większość z nich jeździ od drzwi do drzwi, to jest to również zasługa samych linii lotniczych. Tanie bilety są bowiem tylko i wyłącznie haczykiem na klienta. Wystarczy bliżej przyjrzeć się regulaminowi tych „niedrogich” biletów.

Dostępność

Pierwsze co rzuca się w oczy to zapis „Obowiązują ogólne warunki, stawki zależą od dostępności” oznacza, iż ceny zależą od ilości miejsc, mogą więc zmieniać się z godziny na godzinę. Jeśli ktoś widział wczoraj tanie bilety, to nie znaczy, że dziś będą w tej samej cenie. Ponadto dostępność oznacza również ograniczoną ich liczbę. Często jest więc tak, iż w promocyjnej cenie w danym locie znajduje się tylko 2-3 miejsca. Jeśli są już zarezerwowane, klient ma pecha i albo nie leci, albo musi kupić dużo droższy bilet.

W jedną stronę

Kolejnym „drobnym szczegółem” jest to, iż bilety te są w jedną stronę. Nie ma w tym nic złego, ale gdy za bilet „tam” płaci się 10 euro, a za „z powrotem” 300 euro, okazuje się, iż często podróżny jest za biedny na taki tani bilet.

W środę, w południe

Wspomnieliśmy już o ograniczonej ilości biletów, teraz warto więc przyjrzeć się terminom. Rzadko kiedy się zdarza, że supertanie loty pokrywają się z dniami, w których faktycznie ludzie chcą podróżować. Bilety weekendowe są zwykle dużo droższe, a np. w środę, w południe nie pasuje raczej ludziom pracującym w Holandii.

Bagaż

Wybierając się do Holandii na 3 miesiące lub dłużej, wielu zabiera z Polski oprócz ubrań, tak przydatne wyposażenie, jak polskie wędliny, piwo czy papierosy, które są rozchwytywane przez naszych rodaków w Niderlandach. Lecąc można o tym zapomnieć. Ryanair umożliwiał kiedyś zabrania na pokład darmowego bagażu podręcznego, w formie małej walizki, ale ten przywilej już dawno zniknął. Cena zaś dużego bagażu podręcznego, czy bagażu rejestrowanego lądującego w luku, potrafi kilkakrotnie zwiększyć cenę taniego biletu.

Jeśli doliczymy do tego opłaty za parking na lotniska lub koszty dojazdu do niego oraz inne często nie wliczane w cenę biletu elementy, takie jak np. opłaty lotniskowe, czy ubezpieczenie okazuje się, że z „taniego biletu” pozostaje niespełnione marzenie. Oraz fakt, iż daliśmy się nabrać na sztuczkę marketingowców z firmy lotniczej. Na szczęście, jeśli więc chcemy tanio i komfortowo podróżować z Holandii do Polski, zostaje nam sprawdzony i niezawodny busik.