50 wskazówek by odnaleźć skradziony skarb

Wracamy do sprawy opisywanego wczoraj zuchwałego rabunku, do jakiego doszło w Muzeum Drents w Assen. Policja przekazała, iż od momentu kradzieży otrzymała ona ponad 50 wskazówek i tropów mających pomóc w namierzeniu złodziei. Każdy z nich jest dokładnie analizowany, ale jeszcze nie udało się odnaleźć tej „złotej wskazówki” doprowadzającej do rabusiów. Policja jest jednak pewna, iż są oni coraz bliżej i ludzie ci nie będą długo cieszyć się wolnością.

Jak pisaliśmy wczoraj, w nocy z piątku na sobotę w Muzeum Drents w Assen doszło do potężnej eksplozji, która zniszczyła drzwi budynku. Gdy te stanęły otworem złodzieje ukradli z wnętrza hełm Cotofenesti, wykonany praktycznie ze złota i trzy mniejsze złote bransolety. Eksponaty te były wypożyczone przez Muzeum Historyczne Rumunii Holendrom i miały w ciągu najbliższych dni wrócić do ojczyzny. Wartość skradzionych kosztowności jest gigantyczna. Z jednej strony chodzi tu bowiem o szczere złoto. Z drugiej o bezcenną wartość historyczną.

Podejrzani

Co więc w tej sprawie robi policja? Jak pisaliśmy wczoraj, prosiła ona ludzi, w tym gości i pracowników muzeum, o pomoc, zgłaszając się do nich z pytaniem, czy nie widziała kogoś, kto poświęcał tym eksponatom więcej uwagi niż innym.
Obecnie policja, po 48 godzinach śledztwa, ma już wytypowanych kilku podejrzanych. Czy są to Holendrzy? Tego do końca nie wiadomo. Współpraca z Interpolem może świadczyć bowiem o międzynarodowym charakterze sprawy.

„Otrzymaliśmy obecnie ponad pięćdziesiąt wskazówek, którymi detektywi się zajmują” – mówi rzecznik prasowy, służby mundurowej dodając: „Nie ma jeszcze wśród nich tej złotej, ale wszystkie są dokładnie badane”.  Być może przełom w tej sprawie przyniesie spalony pojazd, odnaleziony w pobliżu Rolde. Zdaniem bowiem śledczych może on mieć powiązania z włamaniem.

Na najwyższym poziomie

Kradzież antyków należących do innego państwa stawia w złym świetle niderlandzkie muzeum. To jednak zapewnia, iż tamtejsze zabezpieczenia były na wysokim poziomie i pod tym względem placówce nie można nic zarzucić. Oni bowiem zrobili co w ich mocy, aby goszczące u nich artefakty były bezpieczne. Nikt bowiem nie spodziewał się, że ktoś będzie chciał dostawać się do muzeum, wykorzystując materiały wybuchowe.

Źródło:  NU.nl