3 lata więzienia za pontonowy interes

Holenderski przemytnik Ibrahim K. został skazany przez francuski wymiar sprawiedliwości na trzy lata więzienia. Współpracujący z nim Afgańczyk za kratami spędzi sześć lat. Wyrok ten jest pokłosiem przerzucenia ponad 80 migrantów przez kanał La Manche do Anglii.

Francuski sąd prowadził sprawę dwóch mężczyzn, po tym jak przyłapano ich na dostarczaniu dużych, gumowych pontonów migrantom, chcącym dostać się z terenu Francji na brzeg Wysp Brytyjskich.

Cała sprawa zapewne nie wyszła, by na jaw, gdyby nie wydarzenia mające miejsce 9 sierpnia. Wtedy to jeden z pontonów został przechwycony przez brytyjski okręt patrolowy. Całe zdarzenie to efekt przypadku. Emigracji najpewniej uniknęliby złapania, gdyby nie to, że w ich pontonie skończyło się paliwo i dryfowali po kanale. Gdy Anglicy zbliżyli się do pontonu, by dokonać rewizji, trzech pasażerów wyskoczyło za burtę licząc, że płynąc wpław uda im się uciec marynarzom i być może dopłynąć do ich upragnionej nowej ojczyzny. Wojskowi wyłowili z wody tylko dwóch „pływaków”. 31-letniej psycholog Mitra Mehrad nie udało się uratować. Jej zwłoki woda wyrzuciła na brzeg w pobliżu Ijmuiden dopiero po półtorej tygodniu.

Proces

Sąd podczas procesu oskarżył pośrednio przemytników o śmierć kobiety. Mówiąc, iż to oni zagwarantowali łódź, którą kobieta chciała się dostać do Wielkiej Brytanii. Mężczyźni za miejsce na pontonie mieli płacić 3500 euro za osobę.

44-letni obywatel Holandii podczas procesu cały czas uważał się za niewinnego i umywał ręce od nielegalnego procederu. Z jego zeznań wynikało, iż w sierpniu Afgańczyk poprosił go o transport towarów za pomocą samochodu dostawczego. Mężczyzna miał przewieźć gumowe łodzie. W zamian miał otrzymał 800 euro, ale po opłaceniu paliwa i opłaty drogowej zostało mu tylko 250. Całe więc zdarzenie było dla niego tylko przysługą dla znajomego, która pozwoliła trochę dorobić. Holender, który sam jest migrantem pochodzącym z Gwinei, ale szczęśliwie posiadającym azyl w Niderlandach, nie przekonał tymi słowami wymiaru sprawiedliwości. Sędzia uzasadniając wyrok powiedział, iż oskarżony dokładnie wiedział co i dlaczego robi, sam negocjując ceny łodzi. Ponadto świadkowie widzieli, iż jego furgonetka co najmniej pięciokrotnie podjeżdżała na skraj francuskich plaż. Co ważne, wśród świadków są nawet lokalni funkcjonariusze.

Również Afgańczyk tłumaczył się, że nie jest przemytnikiem, a jedynie podwykonawcą, którego celem było zorganizowanie łodzi dla „prawdziwych przemytników”. On sam, za zarobione w ten sposób pieniądze, chciał dostać się nielegalnie do Zjednoczonego Królestwa, ponieważ tamtejsze władze odrzuciły jego wniosek azylowy. Francuski sąd nie uwierzył jednak i w te wyjaśnienia. Wymiar sprawiedliwości przyznał tym samym racje prokuratorowi, który wskazywał Afgańczyka jako „mózg” operacji, człowieka odpowiedzialnego za negocjacje cen z uchodźcami i organizowanie przerzutów.

 

Wyrok

Wszystko to sprawiło, że Holender usłyszał wyrok trzech lat bezwzględnego pozbawienia wolności, a jego Afgański przyjaciel sześciu lat. Na chwilę obecną nie wiadomo czy strony odwołają się od wyroku.

 

Szukasz najnowszych informacji z Holandii? Sprawdź nasz serwis