12-latek dokonuje brutalnego napadu w Rotterdamie

12-latek dokonuje brutalnego napadu w Rotterdamie

Ach ta dzisiejsza młodzież… Młodzież? 12-latek to jeszcze dziecko, które trudno nazwać pełnoprawnym nastolatkiem. Młody wiek nie przeszkodził jednak chłopcu brutalnie napaść na swojego rówieśnika. W efekcie jeden młodzieńców trafił w stanie ciężkim do szpitala, drugi na komisariat.

rozliczenie podatku z Holandii

Funkcjonariusze policji z Rotterdamu aresztowali dwunastoletniego chłopca po tym jak o godzinie 14:30 w niedzielę ten postanowił rozmówić się ze swoim kolegą. Młody napastnik przyszedł ze swoimi przyjaciółmi, którzy asystowali mu podczas szarpaniny. Ta zresztą potrwała tylko chwilę. Atakujący wyciągnął bowiem nóż i dźgnął swojego oponenta. Ten po ciosie padł nieprzytomny na ziemię.

 

Wyrównanie dziecięcych rachunków, czy rabunek?

Gdy na miejsce przybyły wezwane przez świadków służby ratunkowe zabrały ciężko ranną, nieprzytomną ofiarę do szpitala. Policji zaś udało się zatrzymać 12-letniego napastnika. Początkowo wydawało się, iż całe zajście to efekt sprzeczki między dwójką młodych chłopców. Nieoficjalnie mówi się jednak, iż przyboczni 12-latka uciekli z miejsca walki z łupami. To zaś świadczyłoby, że dźgnięcie nożem miało podłoże rabunkowe. By to jednak potwierdzić, funkcjonariusze muszą złapać uczestników zajścia. To się jeszcze nie udało. Policja zapewnia, iż to jednak tylko kwestia czasu.

Zabójstwo bez kary

Mało brakowało, a aresztowany chłopiec uniknąłby kary. Przepisy holenderskiego kodeksu karnego stosuje się do młodzieży w wieku od 12 lat wzwyż. Co oznacza, iż gdyby nastolatek nie spóźnił się z atakiem o kilka miesięcy, nie mógłby być nawet aresztowany przez policję. Teraz jednak stanie przed sądem, który z racji na młody wiek wyśle go zapewne na reedukację lub pobyt w zakładzie półotwartym przez kilka tygodni i nakaże pracę społeczne.

Noże dla dzieci

Sprawa 12-latka spowodowała kolejny raz wznowienie dyskusji o zakazie sprzedaży noży nieletnim. Wiele jednak wskazuje na to, iż nawet jeśli tego typu przepisy weszłyby w życie, nic by nie dały. Nieoficjalne informacje mówią bowiem, iż chłopiec nie posłużył się bagnetem czy maczetą, a zwykłym kuchennym nożem, jaki zabrał po cichu z domu. Tego zaś bez pełnej współpracy z rodzicami nie da się powstrzymać. Ci zaś często uważają, że ich dzieci są święte i nie mają nic wspólnego z młodocianą przestępczością w ich regionie. Sytuacja wydaje się więc patowa.