12 lat więzienia za bestialskie zabójstwo Krzysztofa
Holenderska prokuratura domaga się 12 lat bezwarunkowego pozbawienia wolności dla kilku naszych rodaków, którzy śmiertelnie pobili bezdomnego Krzysztofa w obozowisku namiotowym, w rejonie Sloterplas w Amsterdamie.
Oskarżyciel domaga się by dwóch bezdomnych i uzależnionych od alkoholu Polaków spędziło ponad dekadę w celi. 39-letni Robert N. i 40-letni Łukasz U. mieli śmiertelnie pobić swojego towarzysza niedoli latem 2020 roku, w ukrytym w zaroślach obozowisku namiotowym. Jak wskazuje prokurator Jacorieke van der Meij oprawcy nie dali Krzysztofowi żadnych szans na obronę. Mężczyźni pierwsze bowiem co zrobili, to zabrali swojej ofierze kule, o których ofiara poruszała się od czasu incydentu w sklepie, mającym miejsce jakiś czas wcześniej przed linczem.
Bezprecedensowa przemoc
Po takim unieruchomieniu Krzysztofa doszło do linczu. „Użyto tak dużej, nieproporcjonalnej siły, że prawie każda kość w ciele i głowie Malinowskiego została złamana” – powiedziała Van der Meij w swoim oświadczeniu w czwartek, dodając: „Potem umieszczono go w namiocie i jak śmiecia zaciągnięto nad brzeg wody. Został pozostawiony sam sobie w wodzie, podczas gdy jego obrażenia uniemożliwiły mu wezwanie pomocy. To pokazuje szokującą obojętność oskarżonych na życie drugiego człowieka”.
Obrażenia
Jak wskazuje prokurator, N. miał uderzać ofiarę pięściami, a także kawałkiem drewna i skakać po ciele bezdomnego. Łukasz U. zaś skoczył Krzysztofowi na głowę, co doprowadziło do obrażeń, po których katowany zapadł w śpiączkę. Atak ten miał nastąpić 23 lub 24 sierpnia
Śledztwo
Ofiarę, owiniętą w namiot, 24 sierpnia znalazł spacerowicz z psem w trzcinach na południowo-wschodnim brzegu Sloterplas. Polak jeszcze wtedy żył, ale był w stanie krytycznym. Zmarł po przewiezieniu do szpitala. Miejsce znalezienia ciała, sposób, w jaki było ono zawinięte i obrażenia sprawiły, że policja nie miała wątpliwości, iż doszło do przemocy. Ruszyło więc śledztwo.
Głównym dowodem stał się nadpalony kawałek drewna z obozowiska. Zawierał krew i DNA ofiary, a także DNA Roberta N. Było to więc narzędzie zbrodni, którego ślady zabezpieczono na ranie. Zmiażdżona krtań nosiła bowiem ślady węgla drzewnego.
Łukasz U. podczas procesu pozował na świadka, opisując wydarzenia. Prokurator widzi w nim jednak drugiego sprawcę. Świadczyć miała o tym kradzież ubrań i butów, które chciał zmienić, aby zatrzeć ślady i pozbyć się zakrwawionego ubrania.
Czy sąd potwierdzi wizję prokuratora i skaże mężczyzn na 12 lat więzienia, tak jak chce tego oskarżyciel? Wyrok zapadnie 8 sierpnia.
Źródło: Ad.nl