12-kołowa blokada bezpieczeństwa
We wtorkowy poranek na A35 w pobliżu Wierden zderzyły się dwa samochody osobowe. Gdy w uszkodzonych maszynach znajdowali się jeszcze oszołomieni całą sytuacją ludzie, na miejsce zdarzenia nadjechał tir. To co zrobił jego kierowca, spowodowało, iż uniknięto ofiar w ludziach.
Na odcinku autostrady, nieopodal Wierden doszło do wypadku w postaci najechania. Drogą poruszały się jeden za drugim dwa samochody osobowe. Najprawdopodobniej ten pierwszy lekko zahamował, czego nie zauważył kierowca za nim lub zareagował zbyt późno na ten manewr. W efekcie hamujący pojazd został „puknięty z tyłu”. To zaś doprowadziło do tego, iż maszyna, jadąc nadal z dużą prędkością, obróciła, się wokół własnej osi i zatrzymała się na barierkach oddzielających pasy autostrady po lewej stronie. Kierowca uderzającego pojazdu w momencie kolizji też stał się już tylko pasażerem do momentu, aż jego pojazd nie otarł się o barierkę z prawej strony i nie zaparkował na pasie awaryjnym. Osobom w obu pojazdach nic się nie stało, ale auta były dość mocno pokiereszowane.
Ucieczka z miejsca wypadku
Przeżyć wypadek to jedno. Trzeba jeszcze bezpiecznie opuścić pojazd oraz najlepiej oznaczyć miejsce w taki sposób, by uniknąć ofiar wśród nadjeżdżających. To nie zawsze się udaje, jak pokazuje, chociażby opisywany niedawno przez nas wypadek, w którym to kierowca po kolizji zginał, starając się zejść z autostrady.
Sytuacja tego dnia była jeszcze o tyle niebezpieczna, iż nad drogą unosiła się lekka mgła ograniczająca widoczność.
Nadjeżdżający tir
Gdy obaj kierowcy starali się wydostać z pojazdów, w rejon wypadku nadjeżdżał z dużą prędkością tir. 12-kołowa maszyna początkowo wyglądała tak, jakby sama zaczęła tracić przyczepność. Szybko jednak okazało się, iż to celowe działanie zawodowego kierowcy. Ten widząc, iż w samochodach nadal są ludzie, postanowił zablokować lewy pas, ustawiając swoją maszynę tak, by uniemożliwić uderzenie innych uczestników ruchu we wrak na tym pasie. Ogromna, zielona ciężarówka oświetlona wieloma światełkami pozycyjnymi jest bowiem dużo lepiej widoczna niż mała rozbita osobówka.
Jak wspomina kierowca Tira, zrobił to nie zastanawiać się nawet nad tym. To był odruch, impuls, działanie instynktowe. Być może właśnie dzięki temu instynktowi kierowca z rozbitej maszyny mógł bezpiecznie opuścić pojazd, wydostając się przez okno. Drzwi bowiem odmówiły posłuszeństwa. Ewakuacja zajęła więc kierowcy kilka minut, podczas których, gdyby nie ciężarówka mógłby łatwo paść ofiarą innego pędzącego tym pasem samochodu.