Zwęglone zwłoki z Baarlo to Polak

Jechał na egzamin na prawo jazdy, sam prowadząc auto. Nie dotarł do celu

Wracamy do sprawy zwęglonych zwłok odnalezionych w spalonym samochodzie w Baarlo. Policja podała informacje dotyczące tego kim była ofiara. Niestety nie mamy w tej kwestii dobrych wieści. Wszystko wskazuje na to, iż był to nasz rodak. Co sprawiło, iż zginął? Czy to była egzekucja?

Mężczyzną, którego szczątki odnaleziono w nocy z 22 na 23 maja, w doszczętnie spalonym samochodzie, był Polak. Jak wskazał rzecznik tamtejszej komendy, ofiara miała przez kilka dni mieszkać w jednym z okolicznych kempingów. Może się więc wydawać, iż pojazd, w którym znaleziono ofiarę, miał polskie tablice rejestracyjne. Nic jednak bardziej mylnego. Oficer prasowy przekazał holenderskim dziennikarzom, iż auto miało norweskie "blachy".

 

Przestępcze porachunki?

Sprawa wydaje się więc co najmniej dziwna, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę informacje od świadków. Ci bowiem wezwali policję nie z racji płonącego pojazdu. Ludzie dzwonili pod numer 112, ponieważ słyszeli serię głośnych huków w środku nocy. Niektórzy uważali, iż brzmiały one tak jak strzały z broni palnej. Oprócz nich świadkowie mieli słyszeć głośny odgłos wybuchu i coś, co przypominało dźwięk klaksonu.

 

Strzelanina, wybuch i prośba o ratunek?

Łącząc te informacje, można pomyśleć, iż ktoś strzelał do auta z naszym rodakiem w środku. W końcu któryś z pocisków doprowadził do eksplozji. Ranny Polak, licząc na pomoc, zaczął trąbić w nadziei, iż ktoś przybędzie i go uratuje. Tak się jednak nie stało.  Scenariusz ten, rodem z filmu sensacyjnego, to tylko domysły. Po pierwsze policja nie potwierdza, czy słyszane odgłosy były faktycznie wystrzałami. Nie wskazuje też, by wrak pojazdu był podziurawiony przez kule. Po trzecie samochody czasem się palą, ale bardzo rzadko wybuchają w filmowy sposób.

 

Nie wiemy

Prawdą co do tej sytuacji jest jedynie to, iż policja na tę chwilę nie jest pewna, jak doszło do śmierci Polaka. Jak przekazał rzecznik, obecnie trwa dochodzenie mające odpowiedzieć na pytanie co się stało i jak przybysz z Polski znalazł się w pojeździe na norweskich tablicach rejestracyjnych. Policjant pytany o wiek ofiary odmówił przekazania mediom tych informacji. Nie był też w stanie powiedzieć, co przybysz znad Wisły robił na pobliskim kempingu.
Oficer wskazał, iż śledztwo nadal trwa i dlatego prosi wszystkich świadków i osoby mogące mieć jakiekolwiek informacje w tej sprawie o kontakt ze stróżami prawa.

 

Źródło:  Ad.nl