Głośny huk i zwęglone szczątki w spalonym samochodzie

Głośny huk i zwęglone szczątki w spalonym samochodzie

Około godziny 1:30, w nocy z niedzieli na poniedziałek, policjanci otrzymali powiadomienie o dziwnych hałasach. Świadkowie słyszeli dźwięk klaksonu, serię głośnych huków, a potem coś, co brzmiało jak eksplozja. Gdy oficerom udało się przybyć na miejsce skąd dobiegały odgłosy, odnaleźli płonący pojazd. Po ugaszeniu ognia znaleziono wewnątrz zwęglone zwłoki człowieka. Co stało się w małej wiosce w Limburgii?


Policja nie potrafi jeszcze udzielić odpowiedzi na to pytanie. Funkcjonariusze wskazują jednak, iż najprawdopodobniej w Baarlo doszło do przestępstwa. Owo możliwe miejsce zbrodni zostało w nocy odgrodzone szczelnym kordonem, by nie przeszkadzać technikom kryminalistyki w zabezpieczeniu dowodów. 

 

Ofiara

Pierwsze co chcą ustalić funkcjonariusze, to to kim była ofiara. Z racji jednak na zwęglenie ciała może się to okazać wyjątkowo trudnym zadaniem. Możliwe, iż tożsamość ofiary uda się poznać dopiero po badaniach DNA. Nie wiadomo bowiem, czy miała ona przy sobie jakieś dokumenty tożsamości i czy te przetrwały ogromną temperaturę ognia, który pochłonął pojazd. Być może nieco więcej powiedzą numery rejestracyjne i numery VIN spalonego pojazdu, o ile maszyna ta nie pochodziła z kradzieży.

 

Strażacy

Na miejscu zdarzenia oprócz policji przez dłuższy czas pracowali jeszcze strażacy. Ogniomistrzowie nie tylko zajęli się płonącym pojazdem. Z użyciem kamer termowizyjnych przeszukali oni całą okolicę. Wszystko po to, by upewnić się, czy w rejonie nie ma więcej ofiar. Istniało bowiem prawdopodobieństwo, iż jeśli doszło do wypadku, gdzieś w pobliżu może znajdować się inny poszkodowany, któremu udało się opuścić pojazd, ale z racji obrażeń stracił on przytomność. Nikogo jednak nie odnaleziono. 

 

Egzekucja?

Dlatego też policja prosi wszystkich, którzy widzieli lub słyszeli coś niezwykłego w pobliżu Galeiweg, o zgłaszanie się na komendę. Funkcjonariusze chcą również przejrzeć monitoring z okolicznych kamer bezpieczeństwa, wszystko po to, by namierzyć, skąd nadjechał spalony później pojazd i ilu ludzi było w jego wnętrzu.
Nieoficjalnie mówi się bowiem, iż to, co zaszło w Baarlo było niczym innym jak gangsterską egzekucją. Słyszane przez tamtejszą społeczność huki były dźwiękiem wystrzałów. Następnie zaś ofiarę przestępczych kul umieszczono w samochodzie, który specjalnie podpalono by zatrzeć ślady. Jest to jednak tylko jedna z hipotez. Śledztwo jest obecnie bowiem na takim etapie, że mundurowi nie mogą wykluczyć żadnej możliwości, od działań półświatka po serię nieszczęśliwych wypadków. 

Źródło:  Nu.nl