Znikająca autostrada A2
Czy autostrada może ot tak sobie zniknąć? Wydaje się, że nie, a jednak. Wczoraj okazało się, iż autostrada A2 na odcinku między Vinkeveen i Nieuwer Ter Aa po prostu przestała istnieć. Ludzie, którzy, np. przed wyjazdem do pracy sprawdzali trasę w Google Maps, byli wysyłani bocznymi drogami. Tak jakby autostrady, którą jechali jeszcze dzień wcześniej, po prostu nie było.
Gdzie podziała się autostrada?
Wielu ludzi ze dziwieniem patrzyło na nawigację, jadąc A2 we wtorkowy poranek. Chociaż na drodze nie było dużego ruchu, chociaż tablice informacyjne ani radio nie informowały o żadnym wypadku, karambolu czy spowolnieniu, Google Maps usilnie nakazywało wszystkim jadącym z Nieuwer Ter Aa do Vinkeveen zjazd z autostrady i zamiast dalszej podróży A2 i N201 prowadziło ich bocznymi drogami rozsianymi w okolicy. Podobny los spotkał wszystkich jadących z Abcoude do Breukelen. Aplikacja prowadziła ich przez Loenen aan de Vecht, N201 i N402. Co ciekawe kierowców jadący w drugą stronę mogli spokojnie pokonać całą trasę A2, tak jakby nic się nie stało.
System zwiódł
Co więc się stało na autostradzie, iż nawigacja kazała unikać tej drogi? Absolutnie nic. Droga była otwarta i można było się nią poruszać tak jak zawsze. Doszło jednak do błędu systemu nawigacji, który z nieznanych dotąd przyczyn stwierdził, iż A2 w jedną stronę jest po prostu zamknięta, dlatego też kierował wszystkich objazdami.
Włącz myślenie
W internecie co jakiś czas można znaleźć filmy pokazujące, jak ludzie zapatrzeni w nawigację, ufający jej bezkrytycznie, wjeżdżają w środek pola lub do jeziora. Wszystko dlatego, że człowiek przyzwyczaja się do rzeczy ułatwiających życie, a systemy nawigacji, które dodatkowo uwzględniają wypadki losowe i natężenie ruchu, bez wątpienia do takich ułatwień się zaliczają.
Na szczęście w przypadku zamknięcia A2 kierowcy nie ruszyli tłumnie na boczne drogi. Wielu z nich po prostu zignorowało wytyczne i pojechało dalej prosto autostradą, widząc, iż na drodze nic się nie dzieje i nie ma żadnych informacji na tablicach świetlnych. Ludzie zdecydowali się, zamiast zaufać Google, kierować się zdrowym rozsądkiem i przeczuciem, że system się myli.
Dzięki temu postawieni w stan najwyższej gotowości kontrolerzy ruchu i służby drogowe w regionie mogły odetchnąć z ulgą. Kamery monitoringu ulicznego nie wskazywały bowiem, by ruch na drogach — objazdach sugerowanych przez nawigację, w jakimkolwiek stopniu się zwiększył.
Przedstawiciele Google poinformowali, iż po kilku godzinach problem został zażegnany i nawigacja znów odnalazła autostradę A2. Morał jednak z tej historii jest jeden. Nie zawsze warto ufać technice, no chyba, że podczas drogi do pracy chce się zwiedzić okolice.
Źródło: Ad.nl