Zbiorowy pozew na port lotniczy Schiphol

Zbiorowy pozew na port lotniczy Schiphol

Społeczność mieszkająca nieopodal lotniska Schiphol, złożyła zawiadomienie przeciw portowi lotniczemu. Ponad 900 osób twierdzi, iż hałas, jaki powoduje to miejsce i startujące oraz lądujące samoloty sprawia, że ludzie nie potrafią spać. Ich prawniczka, mówi tu nawet o formie przemocy, z jaką oddziałuje lotnisko na ludzi.

W środę 917 osób złożyło wspólne zawiadomienie do prokuratury w Amsterdamie. Jak wskazuje reprezentująca grupę adwokata Bénédicte Ficq, wielu z jej klientów budzi się z racji hałasu nawet kilka razy w nocy. Przez co ich życie jest koszmarem. Ludzie ci są wiecznie zmęczeni i niewyspani.

 

Bénédicte Ficq

Dla prawniczki nie jest to już pierwsza taka sprawa. Można powiedzieć, iż kobieta specjalizuje się w tego typu pozwach. Prowadziła już procesy, między innymi przeciw takim gigantom jak Tata Steel czy Chemours. Tym, co ją wyróżnia jest to, iż bardzo często traktuje kwestie środowiska, klimatu jako sprawy karne, a nie cywilne. W efekcie kieruje ona akty oskarżenia nie przeciwko firmom jako takim, ale poszczególnym ludziom, najczęściej osobom zarządzającym danymi biznesami.

 

Przemoc

Nie inaczej jest w sprawie portu lotniczego. Dla kobiety hałas to nic innego jak forma przemocy. Jak zauważa bowiem, przemocą jest bowiem sytuacja, w której ludzie doświadczają bólu fizycznego lub psychicznego, bez uzasadnienia, z ręki osób trzecich. W tej definicji można zaś zmieścić ciągłe zakłócanie snu, przez co jej klienci cierpią fizycznie i psychicznie. Kto zaś jest sprawcą? Port lotniczy Schiphol. Ma on łamać przepisy, pozwalając na nocne, hałaśliwe starty i lądowania.

 

Wiadome

Czy prawniczka ma szanse wygrać sprawę? Problem hałasu, jaki powoduje największe lotnisko w Holandii, znany jest od dawna. Tydzień temu zaś Inspekcja Środowiska i Transportu ostrzegała, że prawa mieszkańców są naruszane, próg decybeli został bowiem znacznie przekroczony od 7% do 22%.

Sąd

Spraw ta pojawiła się też już w sądzie. Rok temu pozwano rząd, iż nie robi nic, by chronić mieszkańców. Czemu rząd? Bo jest on głównym udziałowcem lotniska. Werdykt nie pozostawił wtedy wątpliwości. Wymiar sprawiedliwości uznał, iż państwo mając interes w działaniu lotniska, nie chroni swojego suwerena, osób mieszkających wokół niego. Władze jednak odwołały się od wyroku. Procedura apelacyjna trwa.

 

Schiphol

Jak reaguje na to sam port lotniczy? Jego władze wskazały, że zachęcają finansowo przewoźników, by ci korzystali z cichszych maszyn. Oprócz tego dyrektor portu stwierdził, że liczba nocnych startów powinna zostać zmniejszona, ale główny udziałowiec nie podjął takiej decyzji.

Wszystko to więc sprawia, iż Bénédicte Ficq i jej klienci mają faktyczną szansę wygrać przed sądem. Wszyscy bowiem widzą problem, ale nic się nie zmienia. Być może więc ogromne odszkodowania, a nawet kary więzienia (mowa tu o sprawie karnej), w końcu zadziałają.

Źródło:  Nu.nl