Zatrzymani w sprawie zabójstwa Polaka już na wolności

Aresztowani w sprawie morderstwa Polaka na wolności

Wracamy do sprawy śmiertelnego dźgnięcia naszego rodaka w Oudewater. Po incydencie zatrzymano dziewięciu mężczyzn, których podejrzewano o udział w tym akcie przemocy. We wtorek jednak zdecydowano wypuścić z celi ośmiu z nich. Za kratami pozostał jedynie jeden, 38-letni Polak. Czyżby to on zadał śmiertelny cios?

Przypomnijmy, około godziny 6:40 w poniedziałek, 5 lutego funkcjonariusze policji otrzymali wiadomość, iż mogło dojść do incydentu z użyciem broni białej w jednym z domów przy Kappelestraat. Na miejsce, oprócz policji wysłano również natychmiast służby ratunkowe. Medycy docierają na miejsce i odnajdują rannego mężczyznę. Ma on wyraźne rany od noża. Pomimo walki o jego życie ofiary nie da się już jednak uratować. Nieco później staje się jasne, iż zmarłym jest 31-letni pracownik migrujący, który przyjechał z Polski.

 

Aresztowania

Już  pierwsze obrażenia ewidentnie wskazywały, że nie można tu mówić o wypadku lub próbie samobójczej. W śmierć Polaka musiały być zamieszane osoby trzecie. W efekcie policjanci aresztowali wszystkich znajdujących się w budynku. W sumie do cel trafiło 9 mężczyzn w wieku od 22 do 48 lat. Wszyscy oni również pochodzili z naszego kraju.

 

Na wolności

We wtorek, po serii przesłuchań stróże prawa ogłosili, iż ośmiu z nich zostało zwolnionych. W celi aresztu pozostał jedynie jeden 38-letni Polak. To jego policja najbardziej podejrzewa o udział w incydencie.

 

Zabójstwo

Gdy pozostała ósemka wychodziła na wolność, policja nie podawała jeszcze, z czym dokładnie ma do czynienia. Wiele wskazuje jednak, iż nie było to zaplanowane morderstwo, a zabójstwo, być może w afekcie, poprzedzone konfliktem, szamotaniną między podejrzanym a ofiarą. W czwartek podejrzany zostanie postawiony w stan oskarżenia przed sędzią śledczym.

Wzorowy pracownik

Ofiara była zatrudniona przez Techwork. Jak wskazuje pracodawca, zmarły pracował dla nich od dłuższego czasu. Nie było na niego żadnych skarg. Był wręcz idealnym pracownikiem, solidnym, zmotywowanym, zawsze chętnym do podejmowania nowych wyzwań, cenionym elementem tamtejszego zespołu.

 

Śmierć nie pójdzie na marne?

Śmierć 31-lataka to tragedia. I nie można z tym polemizować. Może się jednak okazać, iż tragiczny los naszego rodaka nie pójdzie na marne. Burmistrz Danny de Vries, słysząc o tym co zaszło nazwał incydent okropnym, smutnym i strasznym dla krewnych i rodziny ofiary. Ze smutku i szoku zrodził się jednak impuls do działania. Samorządowiec chce sprawdzić ilu pracowników migrujących mieszka w Oudewater i w jakich warunkach żyją. „Musimy krytycznie przyjrzeć się, jak ta społeczność funkcjonuje w naszym społeczeństwie, sprawdzić co należy zrobić i jak możemy ją ulepszyć (poprawić jakość jej życia- red.)” powiedział burmistrz telewizji RTV Utrecht. Być może więc  ta tragedia sprawi, że los naszych rodaków w rejonie odmieni się na lepsze.

 

Źródło: telegraaf.nl