Zatrzymali na policjanta… policjanta

Kto zaczął zamieszki w Amsterdamie?

Trzech młodych chłopaków i dziewczyna postanowili zrobić żart i podszywając się pod policję dać swoim telefonem znak stopu przypadkowemu kierowcy. Ich akcja udała się połowicznie. Czwórce młodych ludzi faktycznie udało się zatrzymać cywilny samochód. Problem jednak w tym, iż prowadził go prawdziwy funkcjonariusz policji. Głupi żart zmienił się więc w poważne kłopoty.

Trzech młodych ludzi z Nijkerk i jeden z Hoevelaken postanowili zrobić kawał na Amersfoortseweg. To właśnie tam na początku miesiąca w deszczową ciemną noc, postanowili zatrzymać auto jadące przed nimi. W tym celu wyświetlili na jednym ze swoich samochodów słowo STOP POLITIE, w formie takiej jak korzysta z niego policja.

 

Odwrócenie ról

Początkowo nie było wiadomo czy kierowca samochodu jadącego przed czwórką młodych ludzi zobaczył napis. Dlatego też, aby wzmocnić przekaz, oprócz napisu stop kierowca „radiowozu” zaczął mrugać światłami. W efekcie pojazd przed nimi zatrzymał się na poboczu. Rozbawiony kierowca postanowił dalej udawać policjanta. Wyszedł ze swojego auta, skierował się do zatrzymanego pojazdu i poprosił o dokumenty. W tym momencie mina bardzo szybko mu zrzedła. Czemu? Okazało się, iż cywilne, zatrzymane auto prowadził policjat, prawdziwy policjant, który akurat wracał do domu. Role więc się szybko odwróciły.

Rozmowa

Policjant skierował się do auta młodych ludzi, by poważnie porozmawiać nie tylko z kierowcą, ale i trójką jego pasażerów w wieku 18, 20 i 21 lat. Mundurowy spisał dane kierowcy i pasażerów, a następnie przekazał swoim kolegom z pracy.

 

Nie zawsze to żart

Mundurowy ostro upomniał kierowcę, również wtedy, gdy następnego dnia odwiedził go w domu. Oficer po reakcji mężczyzny jest pewny, iż młody człowiek po prostu żartował i za jego działaniem nie kryły się żadne złe intencje. Funkcjonariusz wskazuje jednak, iż w Holandii można trafić na osoby, które podszywają się pod policje, nie mając dobrych intencji. Dlatego też, gdy mamy chociaż najmniejsze wątpliwości, czy stoi przed nami prawdziwy stróż prawa, skontaktują się z policją. Jeśli nie jest to przebieraniec, nie będzie miał nam tego za złe. Jeśli zaś jest to oszust, możemy uniknąć poważnych kłopotów.

 

 

Źródło:  AD.nl