Zamknięte kościoły i brak pasterki w Holandii

kościoły

Boże Narodzenie to nie tylko kilka dni wolnego i prezenty pod choinką. To również dla wielu wierzących jedno z najważniejszych chrześcijańskich świąt w roku. Wielu Polaków, w tym również tych mieszkających i pracujących w Holandii, nie wyobraża sobie Świąt bez pasterki czy uroczystej mszy 25 grudnia. Czy jednak z racji lockowdnu będzie możliwość w nich uczestniczyć, będąc w Niderlandach? Czy kościoły będą otwarte? Znamy odpowiedź na to pytanie.

Podczas tego tygodnia w Niderlandach obradowało CIO, czyli Międzykościelna Jednostka do Spraw Kontaktów z Rządem. W jej skład wchodzą przedstawicielstwa kilkudziesięciu holenderskich kościołów. Duchowni i świeccy zebrani w tej grupie roboczej omawiali kwestie związaną z obchodami Bożego Narodzenia. Czy kościoły mają organizować msze i nabożeństwa, czy zapraszać na nie wiernych, czy też zamknąć się, by chronić ludzkie życie i zdrowie?

Ani słowa

W poniedziałkowym wystąpieniu premiera Marka Rutte, nie padło ani jedno zdanie, ani jedno słowo dotyczące religii i zbliżających się świąt. Królestwo Niderlandów, jak chyba żadne inne państwo na świecie, stara się oddzielać wiarę od polityki. Kwestie te nie licząc pojedynczych przypadków, są więc zwykle przemilczane.
Holenderskie kościoły są praktycznie od początku pandemii wyłączone ze wszystkich wdrażanych przez władze obostrzeń koronowych. Państwo nie może nakazać związkom wyznaniowym nawet tego, by ludzie zachowywali w świątyniach 1,5 metra odległości między sobą. Może apelować, prosić, ale nic więcej. Wszystko z racji zapisanej w niderlandzkiej konstytucji wolności wyznawania.

Cała odpowiedzialność spada na rady parafialne

W efekcie cała odpowiedzialność spada na duchownych i osoby świeckie skupione w radach parafialnych. To one decydują jakie zasady będą obowiązywać w parafiach, w porozumieniu z kościelną hierarchią w Niderlandach. To oni już w październiku zdecydowali się podporządkować kościoły zaleceniom RIVM. Wprowadzono obowiązek stosowania dystansu społecznego, a także zabroniono śpiewów. Maseczki w świątyniach stały się zaś obowiązkowe. Zalecono również, by w mszach nie brało udział więcej niż 30 wiernych. To ostatnie było jednak, delikatnie mówiąc, różnie respektowane. Nikt bowiem nie chciał być tym, który powie 31 wiernemu „Panu już nie wolno wejść”. W efekcie w niektórych kościołach podczas bardziej uroczystych mszy liczba wiernych osiągała nawet do 100 osób.

 

Boże Narodzenie

Wszystko to rodzi pewne pytania o Boże Narodzenie, święta, w której duża część wiernych, a szczególnie Polacy odwiedzają holenderskie kościoły. Od początku wydawało się, iż Kościół rzymskokatolicki i Kościół protestancki w Holandii pójdą drogą, jaką wskazały mniejsze odłamy chrześcijaństwa. Kościół Baptystów zdecydował się już np. jakiś czas temu, by transmitować msze przez internet z pustego kościoła. Argumentując swoją decyzję wskazywał, iż zbiorowość jest dla niego ważna, ale ważniejsze jest zdrowie. Nie można wystawiać Boga na próbę i grzeszyć wobec piątego przykazania ryzykując swoim życiem w dobie pandemii.

Brak pasterki

Tak też się stało. Biskupi po konsultacjach z radami parafialnymi doszli do wniosku, iż w tym roku w kościołach katolickich w Wigilię Bożego Narodzenia nie będą odbywały się publiczne uroczystości, takie jak Msza Święta. Wszystkie obrzędy zostaną odwołane od 24 grudnia, od godziny 17 do 25 grudnia, do godziny 7 rano. W ten sposób usunięto Pasterkę, mszę, na której zwykle do świątyń przychodziły tłumy. Wierni będą mogli ją obejrzeć przez internet.

Msze święte w Boże Narodzenie i drugi dzień świąt będą odbywać się normalnie. Z zastrzeżeniem, iż będzie obowiązywać „protokół koronowy”. To oznacza, że oprócz dobrze znanych przepisów higienicznych i odległości 1,5 metra, maksymalna liczba wiernych w świątyni nie może przekroczyć wspominanych już 30 osób.