Zamieszki w Eindhoven
W Eindhoven doszło do starć protestujących z policją. Służby musiały przerwać demonstrację antyislamskiego ruchu Pegida w niedzielny wieczór. W ruch poszły kamienie, butelki i kostka brukowa, a ze strony funkcjonariuszy policyjne pałki i gaz łzawiący.
W niedzielny wieczór, niedaleko meczetu Al Fourqaan na Otterstraat, w Eindhoven rozpoczęła się demonstracja przedstawicieli prawicowego, antyislamskiego ruchu Pegida. Skandujący tłum sprzeciwiał się ramadanowi i prawom, które nakłada on między innymi na pracujących nie muzułmanów. Demonstranci rozpoczęli swój protest około godziny 19:25 i powoli, w eskorcie policji, ruszyli w stronę meczetu. Organizatorzy chcieli tam urządzić mały happening polegający na ostentacyjnym grillowaniu i zjedzeniu karkówki przez islamskim miejscem kultu. Wszystko to miało być manifestacją sprzeciwu wobec coraz większym wpływom Muzułmanów w Niderlandach. Sytuacja potoczyła się jednak zgoła inaczej.
Kontrdemonstracja
Gdy demonstranci docierali w rejon meczetu, atmosfera zaczęła robić się coraz bardziej napięta. Nie było to jednak spowodowane antyislamskimi nastrojami pochodu, a pojawieniem się kontrdemonstracji. W niewielkiej odległości od maszerującej Pegidy, powstała zorganizowana, pokaźna grupa emigrantów, która zastawiła ulicę, stojąc z dużą turecką flagą.
Pokojowa demonstracja antyislamskiej Pegidy została zaatakowana przez muzułmanów.
Od słów do czynów
W stronę protestujących Europejczyków zaczęły padać coraz to mocniejsze wyzwiska. Po pewnym czasie oprócz słów, w kierunku ochraniającej korowód policji i uczestników antyislamskiej demonstracji poleciały kamienie, butelki i kostki chodnikowe. W tym momencie funkcjonariusze policji zarządzili natychmiastowe rozwiązanie demonstracji Pegidy. Wszystko dlatego, że znajdujący się na miejscu mundurowi nie byli w stanie zagwarantować jej uczestnikom, chociażby minimum bezpieczeństwa.
Gdy część policjantów ochraniała ewakuujących się zwolenników Pegidy, funkcjonariusze konni, z czoła protestu, musieli mierzyć się z atakującymi muzułmanami. Wielu bowiem wyznawców Allacha, jak się później okazało, napływowych emigrantów, widząc, że są w przewadze liczebnej, postanowiło zaatakować policję.
Meczety proszą o policyjną ochronę, a sami muzułmanie atakują demonstrujących katolików.
Zamieszki
Jawny atak na funkcjonariuszy sprawił, że policja w trybie pilnym wezwała w rejon ulicy Otterstraat dodatkowe siły, by poradzić sobie z rozjuszonym tłumem. W wyniku starcia 4 policjantów zostało rannych.
Mundurowi zatrzymali ponad 20 osób. Ludzie ci oskarżeni są o atak na funkcjonariuszy i na pokojowo zachowujących się demonstrantów. Ich czynami zajmuje się lokalna prokuratura. W grupie zatrzymanych nie ma ani jednego członka lub zwolennika ruchu antyislamskiego. Wszyscy to muzułmanie.
Pomimo ewakuowania Europejczyków z zagrożonego regionu, sytuacja wcale się nie uspokoiła. Do późnych godzin nocnych, w rejonie można było spotkać grupy agresywnie nastawionej młodzieży krzyczącej „Allahu akbar” i obrażającej pozostałe na miejscu służby policyjne.