Zamienili rzekę w ściek

Zamienili rzekę w ściek

Czasem piękno przyrody i okolicy dobrze jest oglądać z innej perspektywy. Może to być rower, innym razem własne nogi, a niekiedy pokład statku wycieczkowego. Taka jednostka pływała ostatnio na rzece Wantij. Nie byłoby w tym nic złego gdyby nie to, iż łódź ta pozostawiała po sobie brudny, oleisty ślad, zanieczyszczając wodę na długości kilku kilometrów.

Szacuje się, iż ze statku wycieczkowego żeglugi śródlądowej mającego swój port macierzysty w Dordrechcie, wyciekło kilkaset litrów oleju napędowego. To miało zaś spowodować duże zanieczyszczenie rzeki Wantijk. Rzeka jest już obecnie sprzątana, zajmuje się tym Rijkswaterstaat. Ekolodzy i leśnicy z Biesbosch nie mają jednak wątpliwości. To, co się stało na rzece to ekologiczny dramat. Tak duże zanieczyszczenia z pewnością odbiją się negatywnie na tamtejszej florze i faunie.

 

Sprzątanie

Od niedzieli Rijkswaterstaat pracuje nad przywróceniem rzeki do jej pierwotnego stanu. W niedzielę i cześć poniedziałku służby pracowały na odcinku Wantij między Mostem Księcia Mikołaja a Villa Augustus. Jak wskazał rzecznik prasowy służby Esther de Graaf w rozmowie z AD: „Ropa wyciekła w Wantijkade przez rzeczny statek wycieczkowy, który tam kotwiczył”.

 

Zatrzymanie

Skoro wiadomo, jaki statek spowodował skażenie to czy uchwycono sprawców? Tak. Jak wskazuje Rijkswaterstaat winowajca został zatrzymany, przyznał się i obiecał, iż pokryje koszty sprzątania. Miał on wskazać, iż z powodu błędu ludzkiego do rzeki dostało się około 500 litrów oleju napędowego. Olej ten nie tylko skaził rzekę, ale również spowodował, iż w okolicy zaczęło brzydko pachnieć.

 

Zgłoszenie

Ten nieprzyjemny zapach paradoksalnie pomógł, ponieważ sprawę zaczęli zgłaszać ludzie. Około godziny 16, w niedzielę, po właśnie takim zgłoszeniu udało się odkryć całą sprawę. Na miejsce natychmiast wysłano specjalne jednostki do zwalczania skażeń chemicznych.  Postawiono specjalne tamy, zajęto się neutralizacją skażenia. Niestety nie udało się uniknąć pewnego zatrucia. Cześć ropy trafiła do Biesbosch. Szacuje się, iż skażony tor wodny miał długość około 5 kilometrów. Oleiste ślady na wodzie widać było również dobrze w poniedziałek.

Zwierzęta

Smród i brudna woda to jednak najmniejszy problem. Ekolodzy i leśnicy zwracają uwagę na zagrożenie dla zwierzą. W wodzie z ropą pływają bobry i ptactwo wodne. Olej napędowy może być dla nich toksyczny. Problemem jest nawet samo miejsce, gdzie dotarł olej. Rzeka przepływa bowiem przez wspomniany wyżej Park Narodowy De Biesbosch. „Jest to obszar pływów słodkowodnych, więc zanieczyszczenie wnika głęboko w ten obszar i zbiera się w nierównych miejscach, gdzie nie można go oczyścić, albo posprzątać” mówi mediom leśnik Harm Blom dodając: „Każde zanieczyszczenie, zwłaszcza ropą, jest szkodliwe dla przyrody. Nie chcesz tego w swojej glebie ani na zwierzętach. Jest po prostu trujący dla flory i fauny''. Dlatego też wszyscy trzymają obecnie kciuki za Rijkswaterstaat licząc, iż uda im się usunąć jak najdokładniej skażenie. Inaczej koszt tego co się stało dla przyrody, będzie praktycznie nie do oszacowania.

 

 

 

Źródło:  AD.nl