Zakaz lotów i zamieszanie na lotniskach
W Holandii mieszka wielu obywateli Maroka. Grupa ta stanowi dość mobilną część społeczeństwa, która chętnie podróżuje na trasie z Królestwa Niderlandów do północnej Afryki i z powrotem. To znaczy podróżowała, ponieważ Maroko ogłosiło zakaz lotów do i z Holandii, co doprowadziło do nie lada chaosu wśród pasażerów.
Władze w Maroku 20 października zdecydowały się wprowadzić od czwartku zakaz lotów do i z Holandii, Niemiec i Wielkiej Brytanii. Wszystko z obawy przed nową falą zakażeń koronawirusem. W efekcie holenderskie linie Transavia musiały odwołać loty do kraju z Afryki Północnej. Swoje maszyny uziemiły również Royal Air Maroc i Air Arabia Maroc afrykańskiego przewoźnika.
Marokański rząd, wprowadzając to obostrzenie, nie podał daty granicznej. Wskazuje jednak, iż cały czas trwają rozmowy ze stolicami wymienionych wyżej państw, by jak najszybciej wznowić połączenia gdy zagrożenie minie.
Zamieszanie
Pomimo przekazania jasnej informacji o całkowitym zakazie lotów na linii Holandia – Maroko, na lotniskach dochodzi do wielu nieprzyjemnych incydentów. Wielu Marokańczyków myślało początkowo, iż sankcja ta dotyczy tylko Holendrów, a nie wszystkich podróżnych. W efekcie na lotniskach dochodziło do scysji i awantur, kiedy to pasażerowie przybywali do portu lotniczego i dowiadywali się, że nie tyle do samolotu nie mogą wejść Holendrzy, a cały lot został odwołany. Podobne problemy zgłaszają marokańskie lotniska, na których wielu podróżnych chce wrócić do Holandii, do pracy po skończonych wakacjach.
Okrężną drogą
W efekcie konsulat Maroka w Holandii informuje o dosłownym zalewie pytań o możliwość wylotu na drugą stronę Morza Śródziemnego. Linie lotnicze, jak i pracownicy konsulatu radzą, aby podróżni starali się wylecieć do Maroka z Belgii lub Francji. Kraje te bowiem nadal utrzymują połączenia lotnicze z tym krajem. Jak długo to jednak potrwa? Tego nie wiadomo. Władze w Maroka nie wykluczają bowiem zakazu połączeń z innymi krajami, jeśli na ich terenie zwiększy się liczba zakażeń. W dużo gorszej sytuacji znaleźli się jednak holenderscy wczasowicze będący na wakacjach w Maroku. Zostali oni dosłownie uwięzieni na lotniskach. Wielu z nich nie ma pieniędzy, by wykupić kolejne dni w hotelach. Dlatego też rząd w Hadze chce wysłać po nich loty ewakuacyjne.
Pozorne działania
Część ekspertów krytykuje działania władz w Maroku. Wskazują bowiem, że w praktyce zakaz lotów nie przyniesie, oprócz poirytowania podróżnych, żadnych efektów. Wszyscy bowiem wsiadający na pokład samolotu muszą przedstawić „paszport koronowy”. Są to więc ludzie „bezpieczni”. Po drugie ci sami potencjalnie podejrzani pasażerowie mogą przejechać kilkadziesiąt kilometrów i wylecieć z Belgii, by spokojnie dostać się do Maroka. Przekroczenie holendersko-belgijskiej granicy w żaden magiczny sposób ich nie ozdrowi. Władze w Rabacie obstają nadal przy swoim.