Zagubiony Polak i policyjny autostop
W niedzielne popołudnie policja otrzymała bardzo dziwne zgłoszenie z autostrady A12 w pobliżu Veenendaal. Kierowcy raportowali o samotnym pieszym idącym pasem awaryjnym. Mężczyzna szedł z plecakiem i plastikową reklamówką. Człowiek ten zachowywał się spokojnie, ale już sam jego pobyt na autostradzie stwarzał poważne zagrożenie dla niego i wszystkich kierowców.
Działania
W rejon wysłano więc natychmiast patrol policji. Ten namierzył piechura na wysokości Veenendaal. Patrol zatrzymał się przy mężczyźnie w średnim wieku. Ten nie był agresywny, nie uciekał też przed policją. Nie oznaczało to jednak, iż obyło się bez problemów. Stało się bowiem jasne, iż wędrowiec nie rozumiał ani po niderlandzku, ani po angielsku i ani po niemiecku. Podczas nieudanych prób komunikacji, policji udało się jedynie ustalić, iż piechur jest Polakiem.
Do domu
Obojętnie czy Polak rozumiał, czy nie rozumiał po niderlandzku, policja nie mogła mu pozwolić, aby kontynuował on swoją przechadzkę. 40-letni mężczyzna został wylegitymowany i trafił do radiowozu. Policjanci nie za bardzo wiedzieli, co z nim zrobić. Człowiek ten nie wydawał się chory psychicznie. Po prostu szedł autostradą, bo najprawdopodobniej chciał dostać się z miejsca A do B.
Wujek Google
„Było zimno i nie chcesz pozwolić takiemu mężczyźnie błąkać się samotnie”, przekazali policjanci dziennikarzom AD, wskazując przy tym, iż szybko zapadający zmrok dodatkowo zwiększał niebezpieczeństwo dla Polaka. Co więc zrobić. Nie można go było przecież zamknąć na dołku. Wtedy to jeden z policjantów wyłapał słowo brzmiące jak nazwa znajomej dzielnicy. To zaś podsunęło oficerom pewien pomysł. Zamiast ściągać 40-latka na komendę, zamiast czekać na przybycie tłumacza przysięgłego, postanowili skorzystać z pomocy „Wujka Google”. Tam dzięki tłumaczowi z niderlandzkiego na polski i galerii zdjęć piechurowi i policjantom udało się dojść do porozumienia. Stało się jasne, iż Polak maszerował w kierunku przystani promowej Wijk bij Duurstede.
Stop
W ten sposób Polak złapał chyba najdziwniejszego stopa w życiu. Patrol zwiózł go bowiem radiowozem na przystań, gdzie 40-latek mógł wsiąść na prom i kontynuować swoją podróż do domu.
Źródło: AD.nl