Bijatyka pod polskim sklepem w Roosendaal
Przy polskim sklepem w Roosendaal doszło do awantury. W poniedziałkowy wieczór na Gastelseweg ojciec z synem zostali napadnięci i pobici. Stan jednego z nich był na tyle ciężki, iż musiał trafić do szpitala na obserwację.
W poniedziałek około godziny 18, w okolicy polskiego supermarketu w Roosendaal, pobity został mężczyzna i jego syn. Działania te nie miały jednak bezpośredniego związku ze sklepem. Tato, idąc ze swoim synem ulicą, miał skomentować sposób zaparkowania srebrnoszarego Citroëna C3. Niestety zrobili to nieco zbyt głośno. W efekcie do dwójki wyszedł kierowca pojazdu. Mężczyzna miał ich zaatakować. Rzecznik policji wskazuje, iż w aucie oprócz kierowcy znajdowały się jeszcze trzy inne osoby. Nie wiadomo jednak, czy one również wzięły udział w ataku na dorosłego i jego syna. Wiadomo jednak jaki był wynik starcia. Ojciec został poważnie ranny w głowę. Napastnik nie miał oporów zmaltretować też młodego człowieka. Po wszystkim pojazd odjechał na północ, w stronę linii kolejowej.
Rani pozostali przed polskim sklepem czekając na przyjazd pogotowia. Obrażenia młodego człowieka okazały się niezbyt groźne i można było zająć się nim na miejscu. W przypadku jednak jego opiekuna rana głowy wymagała badań lekarskich w szpitalu. Podejrzewano między innymi wstrząśnienie mózgu. Ojciec trafił więc do szpitala.
To musieli być Polacy
Część miejscowej ludności słysząc o tej sprawie, już z automatu wyrobiła sobie opinię. „Sprawcami musieli być Polacy. Kto inny by mógł się tak zachowywać” - mówią. Funkcjonariusze prowadzący śledztwo w tej sprawie nie podali, na jakich tablicach była maszyna i jakiej narodowości byli ludzie w jej środku, jakim jeżykiem się posługiwali. Społeczność na Gastelseweg wie jednak lepiej i są pewni swoich osądów.
Społeczność na wojennej
Rewelacje mieszkańców należy brać jednak z pewnym przymrużeniem oka. Od długiego czasu są oni bowiem poważnie skłóceni z polskim sklepem. Uważają, iż jego klienci burzą spokój i ład w okolicy. Z tego też powodu wielokrotnie interweniowali u samorządowców, szli nawet do sądu. Sytuacja patowa trwa. Przez co sfrustrowani mieszkańcy uważają, iż co złe to Polacy.
Przenosiny
Właściciel chciałby najlepiej przenieść sklep. Zmienić miejsce. Podczas debat rady miejskiej stało się jednak jasne, że jest to niemożliwe. Supermarket pozostanie więc na swoim dotychczasowym miejscu. Burmistrz Roosendaal, liczy jednak, że z czasem uda znaleźć się jakąś nić porozumienia między właścicielem sklepu, a lokalną społecznością.