Zabójstwo Polaków nie podlega karze?

Polak oskarżony o usiłowanie zabójstwa

Holenderka, która zabiła dwójkę Polaków, nie podlega karze? Sąd przekazał rodzinom zabitych Polaków, że oskarżonej nie można winić za to, iż na prostej drodze zabiła 23-letnią Sylwię i 29-legniego Grzegorza.

Sprawa sprzed pięciu lat

Cała sytuacja dotyczy sprawy, która miała miejsce 5 lat temu. Wtedy to w maju 2014 roku 54-letnia kobieta zabiła dwóch młodych Polaków pracujących w Holandii. Potrąciła ich na prostej drodze w Hellevoetsluis. Ofiary nie miały najmniejszych szans.

Już pięć lat temu o sprawie zrobiło się bardzo głośno. Wszystko dlatego, że kierująca pojazdem Juliia H. jest osobą chorą. Lekarze zdiagnozowali u niej padaczkę, która objawia się silnymi i częstymi napadami. Kobieta mimo swojej choroby i licznych ostrzeżeń dotyczących niebezpieczeństwa, jakie może stanowić na drodze, wciąż wsiadała za kierownicę. W końcu musiało więc dojść do tragedii.

Kobieta nie odpowie za zabójstwo. Karę można wymierzyć tylko za oszukanie organów wydających prawo jazdy. 

 

Proces

W pierwszym procesie rodziny ofiar, jak i sam wymiar sprawiedliwości, byli głęboko wstrząśnięci irracjonalną wręcz obojętnością sprawczyni na to co się stało. Kobieta nie poczuwała się bowiem do winy. Wszystkiemu winny jest bowiem jej stan nie ona. Dała temu przykład zresztą krótko po wspomnianym wypadku. Zatrzymano ją bowiem znów za kierownicą pojazdu, pomimo iż po wypadku odebrano jej prawo jazdy.

W przypadku tego dokumentu historia jest zresztą znacznie dłuższa. H. straciła ten "prawko" już w 1992 roku, gdy została kopnięta przez konia. Na skutek uderzenia zdiagnozowano u niej problemy neurologiczne i zabrano uprawnienia. Niemniej jednak kobieta kilka lat po tym zdarzeniu, ukrywając swoje napady padaczkowe przed organami państwa, odzyskała dokument pozwalający usiąść jej za kierownicą. W adnotacji znalazł się jedynie „kod 105” oznaczający epilepsję. Z nią zaś można prowadzić samochód, jeśli jest on tylko i wyłącznie do użytku prywatnego i nie występują żadne inne dodatkowe schorzenia.

Sąd podczas procesu pierwszej instancji za ukrywanie częstych ataków, doskonałą wiedzę o złym stanie zdrowia oraz zabójstwo dwójki Polaków skazał 54-latkę na dwa lata więzienia. Kobieta złożyła jednak apelację od wyroku.

Apelacja

Sprawa trafiła więc przed sąd apelacyjny. Na kilka dni przed rozprawą rodziny ofiar otrzymały jednak listy od sądu i podległych mu ekspertów z dziedziny psychologii i psychiatrii. Z pism tych wynikało, że Holenderki nie można winić za wypadek.

Szersze wyjaśnienie tej kwestii miało miejsce wczoraj na posiedzeniu sądu. Uznano tam, że 54-latki nie można sądzić za wypadek, w którym to zabiła dwie osoby. Jak mówił wczoraj rzecznik generalny wszystko z powodu uszkodzeń mózgu, jakich doznała w 1992 roku. Według psychologów utraciła ona "moralność". Nie rozróżnia dobra od zła. Nie jest też w stanie określić, jakie zagrożenie może powodować. Jej osąd sytuacji nie działa więc już poprawnie. Z tego też względu, jedyne czego można domagać się do kobiety, to poddanie jej karze 100 godzin prac społecznych i miesiąca więzienia w zawieszeniu. Kara ta dotyczy się zaś nie tyle potrącenia Polaków, ale tego, że skłamała zatajając epilepsję, by odzyskać prawo jazdy i tego, że wsiadła za kierownicę krótko po śmiertelnym wypadku (gdy je ponownie utraciła). Gdyby tego nie zrobiła, mogłaby zostać uniewinniona.

Poruszenie

Takie podejście nie przeszło bez echa nawet wśród samych Holendrów. Wielu zwykłych ludzi bardzo współczuje rodzinom ofiar, nie chcąc nawet wiedzieć, co muszą czuć po takiej interpretacji sądu. Wielu uważa, że kobieta wiedząc o swojej chorobie i wsiadając za kierownicę, godziła się z ewentualnymi konsekwencjami swoich czynów. Powinna więc odpowiadać jako osoba całkowicie zdrowa i świadoma. Niektórzy dodają nawet, iż powinna być sądzona nie tylko za wypadek ze skutkiem śmiertelnym, ale jak za zabójstwo takie samo jak zastrzelenie czy uduszenie kogoś. Prowadziła bowiem pojazd w wyniku jej oszustwa. Inni zastanawiają się zaś jeśli nie jest w stanie osądzać konsekwencji swoich czynów, to czemu karze się ją za oszustwo. Powstają więc teorie spiskowe, mówiące o tym, iż ktoś celowo chce oczyścić ja z ciężkich zarzutów.