Zabił, bo dostał zbyt małe kieszonkowe

Łukasz C. przyznał się, że zamordował Polkę

Od pewnego czasu na łamach naszej strony pojawiają się informacje o zakazie sprzedawania noży nastolatkom, czy o zwiększonej brutalności małoletnich. Wszystkim tym, którzy nie wierzą, iż dzieci są do tego zdolne, przestawiamy przykład 16-latka, który zabił człowieka tylko dlatego, iż dostał od babci zbyt małe kieszonkowe.

Kieszonkowe

16-latek z Rijswijk otrzymał kieszonkowe od babci. Młody człowiek, zamiast jednak cieszyć się, iż dostał od rodziny jakiekolwiek pieniądze, był zły. Kwota ta była jego zdaniem wysoce niesatysfakcjonująca. Nastolatek chciał kupić sobie tyle rzeczy. Te kilka euro nie starczyłyby nawet zaś na jedną z nich. Co wiec mógł zrobić?  Spróbować dorobić, zatrudnić się w supermarkecie i pracować po lekcjach. Nie, to by uwłaczało jego godności. On chciał pieniądze szybko łatwo i na teraz.

 

Spotkanie w parku

Zdecydował się więc, iż jeśli babcia mu nie dała tyle, co chciał, to on sam sobie weźmie. Od kogo? Bynajmniej nie od rodziny. Wyszedł więc na ulicę, na poszukiwanie ofiary. Plan był bardzo prosty. Napaść i ograbić. W efekcie 18 lutego nastolatek wszedł do parku przy Julialaantje w Rijswijk z jasnym celem. Na jednej ze ścieżek spotkał 26-letniego Armando, specjalistę teleinformatycznego, który właśnie szedł na lunch. Mężczyzna ten nie był zbyt mocno zbudowany, dlatego też wydał się doskonałym celem do ataku.  Napastnik jednak się przeliczył. Mężczyzna nie poddał się bez walki.

 

Prosta sprawa

16-latek był jednak przygotowany na taką ewentualność. Wyciągnął nóż. Jak zeznał podczas procesu, nie chciał wyrządzić krzywdy mężczyźnie. Chciał go przestraszyć ostrzem. Sytuacja jednak wymknęła mu się spod kontroli. Jak to możliwe? Miał straszyć nożem, ale nim zaatakował. Chciał zaatakować i ugodził ofiarę w nogę, by zabrać portfel i łatwo uciec przed kulejącym, ale wbił mu go w plecy. W efekcie otrzymanych obrażeń 26-latek zmarł w szpitalu.

Sąd

To, iż młody bandyta zostawił umierającego na chodniku mężczyznę, nie miało dla niego znaczenia. Miał bowiem to, co chciał. Sytuacja zaczęła się jednak komplikować, gdy policja wszczęła śledztwo. Wtedy młody człowiek zaszył się na 6 tygodni. Postanowił zgłosić się na policję dopiero po tym jak w telewizji pokazano nagrania jak ucieka z miejsca przestępstwa. Wpadł bowiem w oko kamer monitoringu. 16-latek liczył zapewne, iż będzie to dla niego okoliczność łagodząca. Trafił jednak do aresztu dla nieletnich. W trakcie procesu stało się jasne, iż nie był to jego pierwszy atak z nożem. Tydzień wcześniej był sprawcą podobnego incydentu. Wtedy jednak ofiara uciekła i nie zyskał żadnych łupów.

 

Wyrok

Obrona wskazuje, iż to, co zaszło, wynikało z „wielkiej potrzeby młodego człowieka”, i to, co zrobił, to był zwykły dziecięcy wybryk, który wymknął się spod kontroli. To miała być zwykła kradzież, ale ofiara się postawiła.  Dla prokuratora jest to jednak zwykłe zabójstwo, na które zdecydował się młody człowiek, by powiększyć swoje kieszonkowe. Dlatego też domaga się dla niego osiemnastu miesięcy pobytu w zakładzie poprawczym dla nieletnich. Jest to i tak wyrok o pół roku niższy niż maksymalny wymiar kary w prawie karnym dla nieletnich. Ponieważ podejrzany jest "mniej odpowiedzialny", ma trafić na leczenie podczas odsiadki. Czy leczenie psychologiczno-psychiatryczne potrwa dłużej niż odsiadka nie wiadomo. To zależy od jego postępów w tym zakresie. Działanie to wynika jednak nie z choroby psychicznej, a zaburzeń i zachowań aspołecznych. Normalny młody człowiek idzie bowiem do pracy, a nie atakuje ludzi w parku.
Tak czy siak, maksymalny wymiar kary, jaki grozi 16-latkowi za zabójstwo to dwa lata więzienia. To zaś właśnie, zdaniem wielu, jest powodem, dla którego młodzież tak często sięga po brutalną przemoc. Nastolatkowie mogą bowiem zabijać tak samo dobrze jak dorośli. Zamiast jednak 10 czy 25 lat otrzymają rok albo dwa. Dla młodego człowieka nie jest to żaden koszt. Wiedzą też o tym grupy przestępcze, które bardzo chętnie werbują takich małoletnich żołnierzy.