Wyrok dla polskiego kierowcy widmo

Holenderski sąd zdecyduje o przyszłości polskiego dziecka

Wracamy do sprawy naszego rodaka, który mimo tego, iż był piratem drogowym, to zaimponował swoją postawą sędziemu i prokuratorowi prowadzącemu sprawę. Czy dzięki swoim działaniom Polakowi się upiekło? Jaki wyrok otrzymał za jazdę pod wpływem alkoholu, pod prąd na autostradzie i spowodowanie wypadku?

 

Przypomnijmy

31-letni Polak był u swojego brata w Holandii. Dwójka jednak nieco się pokłóciła i mężczyzna zdecydował, że opuści dom krewnego. Wsiadł do samochodu i ruszył w drogę, będąc pod wpływem alkoholu. Między innymi na skutek gęstej mgły źle skręcił i wjechał pod prąd na autostradę. Tam jako „kierowca widmo” doprowadził do wypadku na A325, w którym on złamał nogę, a kierowca z drugiego auta złamał rękę w nadgarstku.

Prokuratura

Za to, co się stało 15 grudnia 2020 roku, prokuratura domagała się dla Polaka 140 godzin prac społecznych i 18 miesięcy zakazu prowadzenia pojazdów. Żądanie to zostało poniekąd i tak złagodzone przez zachowanie oskarżonego. Ten bowiem wykazał się ogromną odpowiedzialnością cywilną i zdecydował się przyjechać z Polski na swój proces. Podczas mów końcowych zapowiedział, iż jest gotów zamieszkać w Holandii u swojego brata, by poddać się karze. To sprawiło, iż oskarżyciel porzucił ideę, w której to 31-latek miał usłyszeć wyrok bezwzględnego pozbawienia wolności.

 

Wyrok

Obrona wskazywała, iż nasz rodak wjechał pod prąd z racji mgły i złego oznakowania. Sąd jednak w to nie uwierzył. Podobnie jak prokurator był jednak pod wrażeniem odpowiedzialności mężczyzny za popełnione czyny. Polak nie pamiętał bowiem, co się stało, ale chciał za to odpokutować. Sąd więc dał mu taką możliwość. 31-latek został skazany na 100 godzin prac społecznych. Otrzymał również dziewięciomiesięczny zakaz prowadzenia pojazdów. Można więc powiedzieć, iż wymiar sprawiedliwości wydał wyrok o blisko połowę niższy niż ten, jakiego domagał się prokurator.
Sędzia wierzy więc w dobrą wolę Polaka i jego szczerość. Jeśli bowiem skazany nie zamelduje się w Holandii i zamiast zamieszkać u brata, wróci do Polski, może uniknąć kary.
Wypada jednak mieć nadzieję, iż kierowca faktycznie zachowa się tak, jak zapowiadał.

 

Źródło:  AD.nl