Wyrok dla Polaka, który walczył o swój dom koktajlami Mołotowa

Wracamy do sprawy naszego 33-letniego rodaka, który zaatakował komornika i policjantów koktajlami Mołotowa, gdy ci chcieli go eksmitować z zajmowanego nielegalnie pustostanu. Po miesiącach śledztwa sąd wydał w końcu wyrok w jego sprawie. Co ciekawe jest on zupełnie inny niż ten, którego początkowo domagała się prokuratura.

Sprawa ta miała swój początek na długo przed wydarzeniami, do których doszło 1 grudnia 2020 roku. Cezaremu B. ewidentnie nie ułożyło się życie w Niderlandach. Mężczyzna stracił swój dowód osobisty. Jak zeznał, nie zgubił go, dokument został mu zabrany przez policję. B. miał śniady kolor skóry i to nie pasowało oficerowi do polskich dokumentów. Funkcjonariusz miał więc zabrać dowód i już go nigdy nie oddać. Nie wystawił również żadnego potwierdzenia odebrania dokumentu. To doprowadziło między innymi (zdaniem oskarżonego) do problemów ze znalezieniem pracy. Nasz rodak jednak się nie podał i nie wrócił do ojczyzny. Zamieszkał w pustostanie w Rheden. Udało mu się nawet podpisać umowę z właścicielem na pewien czas. Ów czas jednak się skończył w momencie, w którym budynek miał zostać wyburzony. Cezary nie chciał go opuścić i stwierdził, że będzie walczył o swoje.

 

 

Eksmisja

W efekcie 1 grudnia 2020 roku pod budynek podjechał komornik w asyście policji. Goście ci zostali gorąco przywitani przez Polaka i to dosłownie. W stronę grupy poleciały bowiem koktajle Mołotowa. Funkcjonariusze w obawie o zdrowie i życie musieli się wycofać. Na miejsce ściągnięto antyterrorystów, którzy szturmowali opuszczony dom spokojnej starości Rhederhof w Rheden, gdzie zamieszkał Polak. Podczas szturmu oficerowie otworzyli ogień. Polak został dwukrotnie postrzelony w nogę i trzykrotnie w ręce. Czemu? Miał bowiem czekać na stróżów prawa z siekierą, której użył, trafiając jednego z policjantów. Na szczęście nie wyrządził mu krzywdy.

 

Proces

W efekcie sąd miał duże pole do manewru. Podczas procesu nasz rodak został oskarżony o usiłowanie zabójstwa policjanta na służbie, podpalenie, groźby karalne oraz nielegalne posiadanie broni. Za to co się stało, prokurator chciał dla naszego rodaka kilku lat odsiadki. Proces jednak się przeciągał, wszystko z racji obserwacji psychologiczno-psychiatrycznej, jakiej został poddany oskarżony.

 

Wyrok

Wreszcie 8 kwietnia sąd wydał wyrok w sprawie Cezarego B. Na jego mocy oskarżony został zwolniony ze wszystkich postępowań sądowych w jego sprawie. Polak nie trafi więc, tak jak chciał prokurator, do więzienia. Jak to możliwe? Sąd nie uznał 33-latka za niewinnego. Stwierdził jednak, po zapoznaniu się z wynikami obserwacji, iż osoba ta jest całkowicie niepoczytalna. W efekcie, zamiast odsiadki, została ona skierowana do ośrodka TBS z przymusowym leczeniem psychiatrycznym. Oprócz tego mężczyzna ma zapłacić jeszcze 5000 euro grzywny policjantom.

 

 

Źródło:  Ad.nl