Śmiertelny wypadek z udziałem polskiego kierowcy tira

Najnowsze wiadomości z Holandii przekazane przez policje z rejonu Zeeland mówią o śmiertelnym wypadku na A58 w pobliżu Kruiningen. W zdarzeniu wziął udział samochód osobowy i ciężarówka prowadzona przez polskiego kierowcę.

Do wypadku doszło na drodze A58 w pobliżu Kruiningen. Około godziny 12:30 12 lutego, w pobliżu wiaduktu Luchtenburg, samochód osobowy prowadzony przez 41-letnie mężczyznę z Middelburga uderzył w naczepę tira. 40-letni polski kierowca ciężarówki natychmiast zatrzymuje maszynę i razem z innymi świadkami zdarzenia stara się pomóc poszkodowanemu Holendrowi. Niestety nieskutecznie.

 

Akcja ratunkowa

Po telefonach na numer 112 do zdarzenia zostały zadysponowane jednostki straży pożarnej, policji, dwie karetki pogotowia. Ze swojej bazy w niebo wzbił się również śmigłowiec lotniczego pogotowia ratunkowego. Wszystkie te siły bardzo szybko znalazły się na miejscu wypadku. Niestety pomimo poświęcenia ratowników i szybkiego uwolnienia ofiary zakleszczonej we wraku swojej maszyny, 41-latka nie udało się uratować. Poszkodowany zmarł na miejscu. Uczestniczący w kolizji kierowca tira nie doznał obrażeń.

 

Badanie

Z racji wypadku droga była zamknięta do godziny 17. Na miejsce przybyli funkcjonariusze z departamentu policji ds. analizy wypadków drogowych (VOA), których celem było zbadanie miejsca wypadku. Śledczy muszą ustalić jak na względnie prostym, łatwym odcinku autostrady doszło do takiej kolizji. Z racji bowiem na panujące tego dnia warunki nie można powiedzieć, iż kierujący samochodem osobowym nie zobaczył tira. Było bowiem za późno na poranne mgły oraz zbyt ciepło na ewentualne oblodzenie nawierzchni, utrudniające hamowanie.

 

Zeznania świadków

Świadkowie całego incydentu mówią, że Volvo V60 Q4 jechało z bardzo dużą prędkością i dosłownie wbiło się pod drobnicową naczepę tira Polaka. Kierowcy widzący całe zajście przekazali mediom, że pod tyłem naczepy znalazła się nie tylko maska, ale i część kabiny pasażerskiej. W tym czasie kierowca ciągnika siodłowego nie wykonywał żadnych gwałtownych manewrów, jechał ze stałą prędkością swoim pasem ruchu. Można, by więc powiedzieć, iż był biernym uczestnikiem całego zdarzenia.

Na chwilę obecną brane są więc pod uwagę różne hipotezy, od zasłabnięcia kierowcy pojazdu osobowego, po zagapienie się, aż nawet po próbę samobójczą (ta jest jednak bardzo mało prawdopodobna). Faktyczny przebieg zdarzeń i przyczynę tego śmiertelnego wypadku poznamy dopiero po oficjalnym zakończeniu policyjnego śledztwa. Na chwilę obecną nie ma żadnych informacji, jakoby 40-letni Polak został zatrzymany lub usłyszał zarzuty związane z incydentem.

 

 

 

Chcesz poznać najnowsze wiadomości z Holandii? Odwiedź naszą stronę główną.