Wypadek na rowerze usiłowaniem zabójstwa polityka?
Czyżby policja i prokuratura uważała, iż Holendrzy tak nienawidzą swoich polityków, że za wszelką cenę chcą się ich pozbyć? Gdy na skutek wypadku na ścieżce rowerowej w Monster, z jednośladu spadł i połamał się były minister Sander Dekker, sprawcę aresztowano pod zarzutem usiłowania zabójstwa.
Do wypadku doszło o godzinie 19:45, na wydmach w pobliżu Monster. Policja nadal nie ustaliła dokładnego przebiegu wypadku. Nie jest więc jasne, w jaki sposób polityk aż tak mocno się połamał. Jak wskazują świadkowie, pędzącego przez wydmy na rowerze wyścigowym ministra zaczepiła 42-letnia turystka. Doszło do zderzenia, któremu to właśnie ona miała być winna.
Wypadek
Do poszkodowanego polityka wezwano pogotowie, policję i śmigłowiec ratowniczy. Szybko jednak zdecydowano się odwołać tę ostatnią maszynę. Gdy ratownicy zajęli się politykiem, policja założyła kajdanki na ręce 42-latki. Początkowo kobietę oskarżono nawet usiłowanie zabójstwa. Za co groziłoby jej kilkanaście lat więzienia.
Korekta
Na szczęście holenderska policja i prokuratura dość szybko ochłonęły. Zdano bowiem sobie sprawę, iż nie był to zamach. Zmieniono więc kwalifikację czynu na spowodowanie poważnego uszkodzenia ciała lub prostego napadu, w wyniku którego doszło do poważnego uszkodzenia ciała. Ta druga opcja brana jest pod uwagę, jeśli, np. kobieta celowo zajechała drogę politykowi, a nie było to spowodowane tym, iż nie rozejrzała się odpowiednio.
Wiele krzyku o nic
Za tym, iż mógł to być nieszczęśliwy wypadek, przemawia między innymi samo miejsce zdarzenia. Służby i lokalne władze już wcześniej zwracały uwagę, że wyasfaltowany kawałek ścieżki przez wydmy to wyjątkowo zdradzieckie miejsce, zwłaszcza przy tamtejszym zejściu na plaże. Wszystko dlatego, iż ścieżka jest wyjątkowo wąska i muszą ją dzielić rowerzyści, rolkarze i spacerowicze. Czasem jest tam naprawdę tłoczno, więc o wypadek nietrudno, zwłaszcza gdy ktoś jedzie kolarzówką, osiągając duże prędkości. W takiej sytuacji wystarczy tylko ułamek sekundy, by doszło do kolizji.
Pechowy minister
Dekker uwielbia jeździć na rowerze. Ma jednak sporo pecha. To nie pierwszy raz, gdy pogotowie musi zbierać go z ulicy. W 2012 roku, gdy przewrócił się na swojej kolarzówce, złamał obojczyk. W 2013 roku jadąc rowerem, został potrącony przez bezpańskiego psa. Ponownie złamał obojczyk, łokieć, żebro i nadgarstek. Wtedy jednak policja nie aresztowała sprawcy.
Ostatni raz polityk „uczył się latać” na rowerze będąc na wakacjach w Hiszpanii latem 2015 roku. Wtedy to upadek kosztował go złamanie biodra. Oczywiście należy współczuć człowiekowi. Każda taka kontuzja to bowiem ogromny ból. Z drugiej jednak strony, człowiek jadący z bezpieczną prędkością, nie połamie się tak podczas upadku.
Źródło: Ad.nl